Wyrok, więzienie, szturm i strzelanina w Rosmalen

Najnowsze wiadomości z Holandii donoszą o niebezpiecznej strzelanie w Rosmalen, gdzie policja musiała stawić czoło zabarykadowanemu skazańcowi z bronią automatyczną. Z drugiej jednak strony historia ta opowiada tragiczny los 27-letniego mężczyzny Joey'a D.

Wyrok

We wtorek holenderski wymiar sprawiedliwości skazał 27-letniego mieszkańca Rosmalen na piętnaście i pół roku więzienia za zabójstwo swego 49-letniego wuja Martina H., którego miał się dopuścić w grudniu 2014 r. Wyrok ten jest prawomocny, ponieważ ogłosił go sąd apelacyjny. Wymiar sprawiedliwości pierwszej instancji uniewinnił podejrzanego, ponieważ prokurator nie dysponował odpowiednimi dowodami. Wszelkie wątpliwości rozstrzygano więc na korzyść pokrzywdzonego, dlatego też mężczyzna cały czas przebywał na wolności. Tak również było 21 stycznia, oskarżony nie pojawił się bowiem na odczytaniu wyroku. Pozostał w domu. Tam też dotarła do niego informacja o karze. Prawnik zapowiedział wprawdzie złożenie skargi kasacyjnej, niemniej jednak do momentu jej rozpatrzenia jego klient musi pozostać w więzieniu.

Droga za kraty

Niedługo po ogłoszeniu wyroku pod drzwi budynku na Schoolstraat, w którym mieszkał D., przyjechała policja. Zadaniem funkcjonariuszy było aresztowanie 27-latka, by ten nie uciekł przed karą. Pojawił się jednak problem. Okazało się, że skazany nie chce opuścić domu, a co gorsza ma przy sobie broń palną.

 

Mój dom moja twierdza

Skazany za zabójstwo zabarykadował się w domu i otworzył ogień do funkcjonariuszy. Policja odpowiedziała ogniem. Stróże prawa stali jednak na z góry straconej pozycji. Patrol nie był w stanie dostać się do budynku. Ponadto, jak podają najnowsze wiadomości z Holandii, pistolety oficerów nie były w stanie przeciwstawić się broni automatycznej skazanego.

 

Oblężony zamek

W efekcie doszło do swoistego pata. Funkcjonariusze natychmiast wycofali się z pola ostrzału i wezwali wsparcie. Na chwilę obecną trudno jednoznacznie odpowiedzieć, czy 27-latek nie potrafił trafić z tak niewielkiej odległości w policjantów, czy też oddał kilka serii, by ich przepłoszyć. W efekcie jednak mundurowi nie zbliżali się do domu, tylko otoczyli go szczelnym kordonem. Na miejsce całej akcji ściągnięto 30 policjantów oraz odział aresztowania (holenderski SWAT). Oprócz policji na miejscu zjawili się również negocjatorzy. Próbowali oni nawiązać kontakt z D. za pomocą megafonu i nakłonić go do poddania się.

Głos zabrał również prawnik skazanego. Obrońca mówił, iż D. dzwonił do niego mówiąc, iż nie strzelał (chodziło mu o zabójstwo). Adwokat poradził 27-latkowi, by ten nie pogarszał sytuacji, poddał się i wyszedł do policjantów w samej bieliźnie, tak by ci widzieli, że nie ma przy sobie broni. W przeciwnym razie szturm antyterrorystów może zakończyć się tragicznie. Joey jednak nie posłuchał.

 

Szturm

Oddział szturmowy wdarł się do budynku około godziny 19:30. Rzecznik tamtejszej policji nie chce zdradzać szczegółów akcji. Niemniej jednak najnowsze informacje z Holandii wskazują, że skazany doznał ciężkich obrażeń. 27-latek trafił do szpitala w stanie krytycznym. W środę zmarł nie odzyskawszy przytomności. Nie wiadomo więc, czy to policja otwarła ogień do D. czy też on sam chciał odebrać sobie życie. Nieoficjalne informacje dochodzę z Rosmalen, wskazują jednak na próbę samobójczą. Sprawę bada wydział kontroli wewnętrznej holenderskiej policji. Śledczy mają ustalić, co dokładnie stało się w budynku i kto pociągnął za spust.