Wykrwawiający się Polak w restauracji na Rozengracht

Przychodzi Polak do restauracji i… tak mógłby się zapewne zaczynać jeden z niewybrednych, niderlandzkich kawałów o naszych rodakach. Najnowsze wiadomości z Holandii ukazują jednak, że historia rozpoczynająca się od tych słów miała dużo tragiczniejszy przebieg niż ten znany z żartów. 

Najnowsze wiadomości z Holandii oficjalnie potwierdzone przez amsterdamską policję mówią o bardzo dziwnym incydencie, do jakiego doszło w niedzielny wieczór na Rozengracht. Piętnaście minut po godzinie 19 do restauracji, baru z kebabem, Sevil Ali Baba, wszedł mężczyzna w średnim wieku.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, a gość nie zwróciłby uwagi szefa restauracji, gdyby nie to jak wyglądał przybysz. Mężczyzna był blady, trzymał się za brzuch, a jego ubrania były przesiąknięte krwią. Gość powiedział, że chce iść do łazienki. Widzący go gospodarz baru kategorycznie mu jednak tego zabronił i zadzwonił po policję i służby ratunkowe.

 

Pomoc

Jak zeznał funkcjonariuszom gospodarz, myślał on początkowo, iż przybysza ktoś postrzelił. Widać było bowiem, iż stracił on dużo krwi, a niepowstrzymane krwawienie powoli może zagrażać jego życiu. Gdy jednak na miejscu zjawiła się policja i pogotowie okazało się, iż nie padły żadne strzały. Przybysz, którym okazał się 35-letni Polak, miał na swoim ciele kilka skaleczeń i ran kłutych. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś dźgnął go nożem. Stan rannego nie pozwalał jednak na zbyt długą rozmowę w lokalu. Nasz rodak został zabrany do szpitala. Lekarze nie zdradzają informacji jego o stanie zdrowia. Nieoficjalnie wiadomo jednak, iż życiu mężczyzny nie zagraża niebezpieczeństwo.

 

Sąsiad z góry

Na chwilę obecną nie wiadomo co dokładnie się stało. Policja w Amsterdamie prowadzi śledztwo w tej sprawie i nie zdradza szczegółów z dochodzenia. Światło na całą sprawę rzuca jednak właściciel baru z kebabem. Mówi on, iż chwilę przed wejściem Polaka w budynku dało się słyszeć odgłosy awantury w mieszkaniu znajdującym się nad lokalem. Wygląda więc na to, iż to w nim doszło do incydentu, po którym nasz ranny rodak wyszedł z domu na ulicę i skierował się do restauracji. Być może wiedział, że tam jest otwarte, a ludzie w środku wezwą pomoc.

Policja oficjalnie nie potwierdza ani nie zaprzecza rewaluacją dotyczącym awantury domowej. Jak pisaliśmy wyżej, na chwilę obecną funkcjonariusze milczą w tej sprawie. Wiadomo jedynie, że śledczy analizują różne hipotezy, od nieszczęśliwego wypadku po walkę.

do tego lokalu przybył ranny Polak najnowsze wiadomości z Holandii