W Holandii sklepy zamykają się coraz szybciej

Polak trafił na dziesięć tygodni do celi

Coraz więcej holenderskich sklepów ogranicza godziny swojego otwarcia. Działania te nie są jednak związane z kolejnymi obostrzeniami koronowymi, czy nowymi przepisami rządu w Hadze. Właściciele lokali chcieliby by ich sklepy i punkty usługowe działały dłużej, ale w wielu z nich po prostu nie ma komu pracować.

Najnowsze dane z holenderskiego rynku wskazują, iż sprzedawcy detaliczni borykają się z coraz większymi problemami kadrowymi. Rosnąca liczba wakatów sprawia, że niektórzy z nich podejmują bardzo drastyczne działania łącznie z ograniczeniem godzin otwarcia a czasem nawet całkowitym zamknięciem w godzinach nocnych. W miejscach zaś działających nieprzerwanie niedobory kadrowe sprawiają, iż niektórzy właściciele rezygnują z otwarcia siedem dni w tygodniu. Taką sytuację na niderlandzkim rynku sprzedawców detalicznych nakreślił w rozmowie z Nu.nl Jan Meerman z INretail, stowarzyszenia branżowego zrzeszającego sprzedawców.

 

Dwie godziny krócej

„Coraz więcej sklepów zamyka się wcześniej: na przykład o szóstej wieczorem zamiast o ósmej. Widzimy to szczególnie w firmach średniej wielkości”, mówi dyrektor Eus Peters, przewodniczący Holenderskiej Radzie Handlu Detalicznego, potwierdzając tym samym  diagnozę przedstawiciela INretail.

 

Szalone czasy

Jak wskazuje powyższa dwójka ekspertów, w sektorze sprzedaży detalicznej jest obecnie ponad 40 000 wakatów. Dlatego też właściciele sklepów dokonają cudów, by układać swoim pracownikom grafiki w taki sposób, aby lokal mógł działać w pełnym wymiarze godzin, a przy okazji w sklepie nadal była wystarczająca ilość obsługi do sprawnego działania.
Niekiedy dochodzi nawet do tak kuriozalnych sytuacji, iż ludzie pracujący w niepełnym wymiarze godzin wyrabiają nadgodziny podobne do pracowników zatrudnionych na cały lub półtora etatu. W efekcie wszystko czasem opiera się tylko na dobrej woli i poświęceniu pracowników, którzy owszem za wynagrodzenie, ale rezygnują z wolnego czasu i odpoczynku na rzecz dobra firmy.
Dlatego jak zaznaczają ekonomiści, obecnie najważniejszym zadaniem dla rekruterów jest pozyskania nowych pracowników. Inaczej ten chwiejący się rynek z racji braku kadr może zacząć się powoli walić.

 

Ruch w poziomie

Obecnie w branży detalicznej jedno na dziesięć stanowisk jest nieobsadzone. Problemy z pozyskaniem nowego pracownika to jedno. Drugą kwestią jest to, iż pracodawcy mają poważne kłopoty, by go utrzymać. Coraz częściej konkurencja dosłownie zaczyna sobie podbierać kadry. To zaś jeszcze bardziej nasila problem braku personelu.

 

Problem strukturalny

Ekonomiści uważają, iż problemy kadrowe to nie tylko efekt szybkiego rozwoju gospodarczego w Holandii. To problem strukturalny. Ludzie po prostu nie chcą pracować już w sklepach. Uważają to za mało odpowiedzialne, ambitne zadanie. Do pracy nie garną się też młodzi czy studenci, którzy często znajdują pierwszą lepiej płatną pracę w innych branżach.
Dlatego też coraz więcej analityków uważa, iż jest już za późno by sprostać tym problemom. Jeśli bowiem Holendrzy nie sięgną po pracowników migrujących, będą musieli zdecydować się na automatyzacje, w tym np. kasy bezobsługowe.

 

Źródło:  Nu.nl