Venlo czeka na wielką wodę

Venlo czeka na wielką wodę

Rzeczywistość powodziowa w Holandii nieco się uspokaja. Wydaje się, iż mieszkańcy Limburgii mają już najtrudniejsze chwile za sobą. Nie oznacza to jednak, iż jest już po wszystkim. Sytuacja jest po prostu opanowana, ale nadal bardzo trudna. W każdej chwili może dojść do uszkodzenia lub co gorsza, przerwania wałów co doprowadzi do kolejny nagłych ewakuacji i strat liczonych w milionach euro.

Roermond

Gdy powstawał ten materiał (sobota 18:30) mieszkańcy ponad 550 ewakuowanych domów, w pobliżu Hambeek w Roermond, nadal muszą koczować w hotelach i u swoich rodzin. Ci, którzy zdecydowali się zaryzykować i zostać, wskazują wprawdzie, że poziom wody w Mozie opada, ale władze studzą optymizm. Gmina przyznaje, iż systematycznie tafla Mozy obniża się o kilka centymetrów, niemniej jednak wody jest nadal znacznie ponad miarę, a wały i nabrzeża są już tak przesiąknięte, iż mogą w każdej chwili ustąpić naporowi wody.
Dlatego też obszar rzeki jest pod stałą kontrolą, a policja poluje na wszystkich turystów, którzy chcą tam iść na spacer porobić sobie zdjęcia. Nie chodzi tu bynajmniej tylko i wyłącznie o ich bezpieczeństwo, ale o to, iż każdy nieroztropny krok może doprowadzić do tragedii w postaci wyrwy.
Co więc zostało tamtejszym mieszkańcom? Tylko czekać i trzymać kciuki, że wały i groble wytrzymają.

Pierwsze powroty do domów

Trochę więcej szczęścia mieli ewakuowani z rejonu południowej Limburgii, gdzie wody Mozy, Geul i Gulp nieco opadły. Większość z nich po kilku bardzo ciężkich nocach mogła wrócić do domów. Tam jednak też powódź nie odpuściła. Nie ma po prostu zagrożenia, iż będzie gorzej. Ludzie mogą więc powoli sprzątać i starać się ratować to, czego nie zniszczyła woda. Służby proszą, by powracający pierwsze co zrobili, to sprawdzili, czy w ich domu i okolicy nie czuć gazu. Powódź mogła bowiem doprowadzić do wycieków. Podobne środki ostrożności powodzianie mają zachować również przy używaniu instalacji elektrycznej. Chociaż ta i tak w wielu miejscach jeszcze nie działa.

Spóźnienie w Venlo

Gdy część ludzi wraca do domów mieszkańcy Venlo z niepokojem spoglądają na poziom wody. Okazało się, iż powódź się do nich spóźniła. Prognozy, o których pisaliśmy wczoraj w nocy, były delikatnie nietrafione. Fala kulminacyjna ma przyjść do miasta dziś mniej więcej właśnie teraz (godzina 19 w sobotę) i utrzymywać się przez nawet 36 godzin. Miasto odwiedził premier, prowadząc inspekcję umocnień przeciwpowodziowych, zarówno tych powstałych lata temu, jak i tych przygotowanych naprędce przez służby ratownicze. Wszyscy są dobrej myśli i widząc pierwsze zalewane tarasy i wodę na progach liczą, że zapory wytrzymają. Co innego jednak fala trwająca kilka godzin a co innego napór wody mający trwać przez półtorej doby. Tym bardziej iż wody jest naprawdę dużo. Marina i park, w który znajdowały się restauracje, są kompletnie pod wodą. Ogromne zaś parasole ogródków piwnych przy rzece wystają z wody na kilkanaście centymetrów.
Ludzie nie mogą jednak już nic więcej zrobić. Pozostało im czekać. Gdzieniegdzie tylko ostatni sklepikarze czy gospodarze domów obkładają drzwi wejściowe i witryny folią oraz workami z piaskiem licząc, że jeśli dojdzie do najgorszego i woda się przeleje, to pozwoli im zminimalizować straty. W starciu z żywiołem nic więcej nie mogą bowiem zrobić.