Trup w centrum ogrodniczym

Trimbos: Nowy śmiertelnie groźny narkotyk w Holandii

W piątkową noc w centrum ogrodniczym Outlet Tuincentrum Den Dungen znaleziono zwłoki mężczyzny. Wstępne dochodzenie wykazało, iż zginął on najprawdopodobniej w wyniku eksplozji. Co mogło wybuchnąć w takim miejscu? Nielegalne laboratorium narkotykowe.

Około godziny 2:15 na numer alarmowy ktoś zadzwonił, zgłaszając kradzież samochodu w centrum ogrodniczym. Gdy policjanci przybyli na miejsce okazało się jednak, że do żadnej kradzieży nie doszło, za to do wybuchu jak najbardziej. Policjanci szybko ustalili, że na miejscu doszło do eksplozji w jednej ze szklarni. Budynek ten nie był wykorzystywany jednak do uprawy kwiatów, a do produkcji narkotyków syntetycznych. To właśnie błąd w „sztuce” doprowadził do eksplozji, na której miejscu mundurowi znaleźli ciało mężczyzny.

Dochodzenie

Policja nie potwierdziła jeszcze tożsamości ofiary. Wiadomo jedynie, iż jest to mężczyzna. Na miejsce zdarzenia przybyły wezwane przez funkcjonariuszy jednostki ratownictwa medycznego i straży pożarnej. Służby te początkowo miały zabezpieczyć teren w celu uniknięcia dalszych wybuchów oraz znaleźć i pomóc ewentualnym rannym. Tych jednak nie znaleziono na miejscu zdarzenia. Policja przez cały piątek zbierała materiał dowodowy w nielegalnej wytwórni narkotyków, by następnie ją zdemontować. Badano również „wielkość” i skalę przerobową znalezionego sprzętu.

 

Człowiek z żywopłotu

To, iż funkcjonariuszom nie udało się natrafić na żadnych rannych w laboratorium, nie oznaczało jednak, iż ich nie było. Kilka godzin później patrol policji znalazł w żywopłocie na Poeldonk w Den Dungen rannego mężczyznę. Znajdował się on między Eeterij De Dungense Brug, a budynkiem Verbijsterend Advies. Na miejsce zostało znów wezwane pogotowie i straż pożarna. Obawiano się bowiem, że człowiek jest na tyle ranny, iż będzie trzeba wycinać krzewy, by dostać się do poszkodowanego. Ranny jednak potrafił stanąć na własnych nogach. Mężczyzna został zabrany do szpitala, lekarze nie podają w jakim stanie znajduje się pacjent. Strażacy sądzą jednak, iż jego ubranie było przesiąknięte jakąś substancją chemiczną.

 

Policja uważa, iż ranny i zabity brali udział najprawdopodobniej w tym samym incydencie związanym z wybuchem w laboratorium. Nie wiadomo jednak jaką rolę odgrywali obaj mężczyźni. To pozwoli ustalić dopiero toczące się śledztwo. Na chwilę obecną policja nie zdradza więcej żadnych informacji.