Tragiczny finał randki

"Wtyka" w sądzie w Rotterdamie

Holenderska prokuratura podczas poniedziałkowej rozprawy w Hadze poinformowała sąd, iż możliwe, że nigdy nie uda jej się znaleźć odpowiedzi na pytanie, jak 17-letni chłopak znalazł się w wodzie na Haagse plas de Blauwe Loper w 2018 roku. To zaś oznacza, iż oskarżonego Roy’a B można tylko sądzić za nieudzielenie pomocy nastolatkowi.

Najnowsze wiadomości z Holandii dotyczą sprawy sprzed roku. Orlando Boldewijn i oskarżony Roy B. kontaktowali się od dłuższego czasu za pośrednictwem aplikacji randkowej Grindr. W końcu obaj postanowili się spotkać. Randevu miała się odbyć na łodzi mieszkalnej 29-letniego B., 18 lutego ubiegłego roku. 17-latek udał się na spotkanie, ale z niego nie wrócił. Jego ciało znaleziono w wodzie dopiero tydzień po spotkaniu (26 lutego).

Zabójstwo

29-letek początkowo zeznał, że chłopak miał przestawić termin spotkania i nic nie wie o tym, co się stało. Podczas sprawy sądowej zeznania mężczyzny skonfrontowano jednak ze świadkami. Siła ich zeznań spowodowała, że B. potwierdził w końcu, że spotkał się z nastolatkiem. Niemniej jednak nic mu nie zrobił. Teraz właśnie jest sądzony za to "nic".

Śmierć przez zaniechanie

Początkowo prokuratura rozpatrywała możliwość posądzenia 29-latka o morderstwo lub wypadek śmiertelny z jego udziałem. Niestety, po blisko roku od tamtych wydarzeń, oskarżyciel nie dysponuje dowodami mogącymi jednoznacznie potwierdzić którąś z tych teorii. Na ciele denata ani w domu oskarżonego nie znaleziono śladów mogących świadczyć o tym, że wydarzyło się coś złego. Dlatego też, przy obecnym stanie wiedzy, sędzia prowadzący sprawę usłyszał, iż najprawdopodobniej nigdy nie będzie możliwości dokładnego ustalenia, co się stało. Zmieniła się więc kwalifikacja czynu. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią, że prokuratura chce skazać Roy’a za nieudzielenie pomocy.

Nie zrobił kompletnie nic

Śledczy stwierdził, iż w nocy z 18 na 19 lutego ubiegłego roku, gdy Boldewijn wpadł do wody, B. nie tylko wiedział, iż jego gość znajduje się w lodowatej cieczy, ale również nie zrobił nic, by go uratować. Nie chodzi tu tylko o heroiczne wskoczenie do wody i wyciągnięcie tonącego chłopaka, czy też o rozsądne rzucenie koła ratunkowego, które powinno znajdować się na domu barce. Podejrzany nie zadzwonił pod numer alarmowy ani nie zaczął krzyczeć, szukać kogoś, kto mógłby pomóc lub zadzwonić.

Celowość

B. miał powiedzieć swoim znajomym, iż gdy Orlando z własnej winy wpadł do wody, on sam doznał szoku i nie wiedział, co ma zrobić. Prokuratura uważa jednak inaczej. Zdaniem oskarżyciela mężczyzna celowo nie pomógł chłopakowi. Zachował bierność, gdy powinien działać. Za nawet celowe nieudzielenie pomocy oskarżonemu grozi jednak dużo niższy wymiar kary, niż gdyby doszło faktycznie do morderstwa.