Tragedia w wesołym miasteczku
Prokuratura rozpoczyna dochodzenie w sprawie wypadku mającym miejsce na jednej z atrakcji w wesołym miasteczku, w Wijchen.
Objazdowy lunapark
Wesołe miasteczka najprościej można podzielić na te ogromne stacjonarne i te, które jeżdżą od miasta do miasta, zapewniając atrakcje lokalnej społeczności uświetniając imprezy, takie jak dni miasta czy pożegnanie lata.
Tak też było w przypadku lunaparku, który przybył do Wijchen i stanowił dodatkową atrakcję odbywających się tam targów. Niestety w tej niedużej miejscowości doszło do tragedii. Na skutek awarii, uszkodzenia lub niewłaściwego użytkowania sprzętu ciężko ranne zostały dwie osoby, ojciec i syn. Lokalna prokuratura prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie wypadku. W działania te zaangażowany jest również Holenderski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności i Produktów Konsumenckich (NVWA).
Awaria
W poniedziałkowy wieczór ojciec wraz ze swoim dzieckiem wsiedli do machiny zwanej Deca Dance. Była to karuzela, w której pasażerowie kręcą się na trzech osiach. Na talerzu głównym, na ramieniu z trzema wózkami i na obrotnicy pod każdym z wagoników. W pewnym momencie jednak płyta pod wagonikiem uniosła się i odpadła, tworząc dużą dziurę. To doprowadziło do pęknięcia ramienia mocowania wózka, w którym siedział mężczyzna i dziecko. Świadkowie mówią, iż ojciec widząc co się dzieje, wyrzucił malca z pojazdu, a następnie sam utknął w nim, spadając razem z wagonikiem i wisząc między ulicą a dnem karuzeli. Wpadł bowiem niejako do środka, pod główną płytę, w tym czasie maszyna wykonała jeszcze kilka okrążeń, dodatkowo narażając życie mężczyzny.
Według świadków zdarzenia mężczyzna doznał poważnego urazu głowy oraz miał paskudną ranę nogi. Zebrani mówią również, iż gdyby nie wyrzucił on dziecka, mogłoby się to skończyć jeszcze tragiczniej. Zarówno ojciec, jak i syn zostali przewiezieni do szpitala. Lekarze nie udzielają informacji o ich stanie zdrowia.
Panika
Użytkownicy karuzeli siedzący w wagoniku obok mówią o wybuchu paniki. Zanim jednak doszło do tragedii i ludzie zaczęli krzyczeć i lamentować, słuchać było dziwny hałas. Podłoga się wybrzuszyła i jeden z wagoników odpadł.
Po wypadku cześć lunaparku została zamknięta. Kiedy zakończono akcję ratowniczą, karuzele znów zaczęły przyjmować chętnych liczących na dużą dawkę adrenaliny. Wyjątkiem była Deca Dance, na której zamiast fanów karuzel znajdowali się policyjni technicy i specjaliści z NVWA.
Poniedziałkowy incydent to nie pierwszy wypadek na Deca Dance. Dwa lata temu z atrakcji tej karetka zabrała młodą dziewczynę. Do zdarzenia, co ciekawe, również doszło w Wijchen. Wtedy to jednak nie zawinił sprzęt a ludzie. Nastolatka weszła na atrakcję, kiedy jeszcze się całkowicie nie zatrzymała. To zaś skończyło się tym, iż trafił ją jeden z wagoników.
Wtedy wszystko wskazywało na błąd ludzki. Jak będzie w tym przypadku? To musi ustalić śledztwo.