To nie tak jak policjanci myślą, czyli incydent w polskim domku

Polka poszukiwana za współudział w rabunku 59-latka

W sobotni wieczór funkcjonariusze policji przybyli do budynku zajmowanego przez polskich pracowników migrujących w Zetten. Czemu? Powodem był ranny mężczyzna. Dyspozytor, podejrzewając kolejną awanturę zakrapianą alkoholem i może też wspomaganą narkotykami, wysłał na miejsce kilka patroli i dwie karetki pogotowia. Sytuacja na miejscu jednak zaskoczyła oficerów.

Historia lubi się powtarzać

Sytuacja dla dyspozytora wydawała się oczywista. Sobotni wieczór, pracownicy migrujący, domek gdzie na małej przestrzeni zakwaterowanych jest wielu z nich i zapewne piwo lub coś mocniejszego po pracy, to przepis na awanturę. Awanturę, która często zdarza się w takim miejscach i kończy się przemocą. Zresztą co, by dużo nie mówić, na przestrzeni lat na łamach naszej strony opisywaliśmy kilkanaście takich spraw. Wystarczy spojrzeć choćby na niedawną sprawę usiłowania zabójstwa, o której pisaliśmy w niedzielę.

 

Niespodzianka

Policja i pogotowie przybyli więc na miejsce przygotowani na najgorsze. Początkowo wszystko wskazywało na to, iż podejrzenia się potwierdzą, iż poszkodowany Polak padł ofiarą przemocy. Szybko jednak coraz więcej rzeczy nie pasowało do tego utartego schematu. Emocje w domku były inne niż zwykle. Zamiast agresji i zawiści było widać strach i troskę. Po chwili okazało się czemu. Polak faktycznie był poturbowany, bo przegrał starcie, ale nie z innym lokatorem, a grawitacją. Mężczyzna spadł ze schodów i zrobił sobie krzywdę. Nikt go jednak nie popchnął. Pracownik migrujący po prostu stracił równowagę.

Stan ciężki

Upadek ze schodów nie skończył się jednak na zwykłych siniakach czy zwichnięciach. Stan poszkodowanego był na tyle ciężki, iż prócz wspomnianych karetek, na miejsce wysłano śmigłowiec ratunkowy, by wesprzeć zespoły na ziemi.
Ratownicy po udzieleniu poszkodowanemu pomocy przetransportowali go karetką do szpitala. Policja ani lekarze nie informują o stanie zdrowia ofiary schodów.

 

Sytuacja ta doskonale pokazuje, iż pozory mogą mylić. Pokazuje niestety również, jakie zdanie ma część Holendrów na nasz temat. Skoro bowiem poszkodowany mieszkaniec „polskiego domku” równa się przemoc, to niestety musimy zrobić jeszcze dużo, by mieszkańcy Niderlandów zmienili mniemanie o nas.

 

 

Źródło:  AD.nl