Tekstylny problem. Armia Zbawienia oszukała Polaków?
Armii Zbawienia w Holandii piętrzą się problemy, a właściwie piętrzy się jeden problem, jakim jest ogromna góra ubrań. System, który sprawnie działał od lat, nagle odmówił posłuszeństwa i holenderska organizacja charytatywna ma naprawdę duży, powoli cuchnący stęchlizną problem. Wszystko to niestety zasługa pewnej firmy znad Wisły, która nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Nasi rodacy wskazują jednak, iż to Armia Zbawienia ich oszukała i to oni sami są sami sobie winni.
Prosty mechanizm
Mechanizm od wielu lat był prosty, sprawdzony i działał bez zarzutu. Niderlandzka Armia Zbawienia, za pośrednictwem pojemników na odzież, zbierała tony ubrań. Te następnie były sortowane w holenderskich magazynach, a trzy razy w tygodniu po rzeczy, których nie wykorzystali Holendrzy, przybywała polska firma, które zabierała tony darów do ojczyzny. W pewnym momencie Polacy przystali jednak przyjeżdżać, co doprowadziło do tego, że magazyny Armii Zbawienia zaczęły pękać w szwach. Coś trzeba było więc zrobić. Sprawa trafiła więc na sądową wokandę.
Trzeci sort
Znoszone, nieużywane ubrania wrzucane przez Holendrów do kontenerów są sortowane w trzech centrach AZ w Holandii. W magazynach w: Deventer, Oosterhout i Sneek. Cześć ubrań jest zabierana i trafia do sklepów, placówek AZ w Holandii, jako drugi sort dla ubogich, potrzebujących. To, co nie nadaje się dla Holendrów, było odbierane przez polską firmę i trafiało do Europy Wschodniej. W 2023 roku coś jednak się w tym prostym schemacie posypało.
Problem
Polska firma zabierała co tydzień tony tych ubrań. Sortowała je ponownie, część sprzedawała w naszym rejonie Europy. Pozostałe zaś były sprzedawane dalej do Afryki. Nagle jednak ciężarówki przestały przyjeżdżać. Armia Zbawienia przestała też otrzymywać wpłaty za zabrane już ubrania. Holenderskie sortownie są więc zapchane, rośnie zagrożenie pożarowe, a przez brak miejsca segregacja ubrań jest dużo wolniejsza.
Rozmowy
Armia Zbawienia próbowała kontaktować się z Polakami, rozmawiać, negocjować, ale nic to nie dało. Polacy zerwali trzyletnią umowę, w której były zawarte stałe ceny towarów.
Nasi rodacy uważają jednak inaczej. Czują się oszukani przez Armię Zbawienia. Wskazują, iż ta zaczęła zostawiać dla siebie zbyt dużo odzieży wysokiej jakości. Przez co nasza strona została narażona na straty, które wyraźnie widać w spadku obrotów sklepów z używaną odzieżą nad Wisłą.
Polacy dostają więc gorszy towar niż wcześniej, a muszą za niego dalej płacić, jak za dobre partie na początku.
Sąd
Reshare, oddział Armii Zbawienia, który zajmuje się ubraniami, zapewnia jednak, iż w metodzie sortowania nic się nie zmieniło. Jeśli zaś chodzi o straty to polska firma, Vive Textile Recycling, doprowadza ich do większych problemów niż oni Polaków.
Sprawa trafiła więc do sądu. Zanim jednak dojdzie do zaplanowanego już postępowania w trybie uproszczonym, obie strony mają jeszcze raz wspólnie zasiąść do rozmów. Jeśli nie dadzą one rozwiązania, sprawę wyjaśni wymiar sprawiedliwości.
Źródło: AD.nl