Śmiertelne zagrożenie dla ludzi – kaczki

Zwykle, gdy policja mówi o przyczynach wypadków, wskazuje na niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze, alkohol, narkotyki czy nadmierną brawurę. Na autostradzie A2 w Holandii, między Utrechtem a Amsterdamem, przyczyną były zaś… kaczki. Tak wynika ze wstępnego raportu tamtejszej policji.

W czwartek na niderlandzkiej autostradzie A2 nieopodal Breukelen miał miejsce poważny wypadek, w którym udział wzięło kilku kierowców. Około 14:45 zderzył się tir z lawetą do przewozu samochodów. Potem w te dwie uszkodzone maszyny wjechała jeszcze jedna ciężarówka. W efekcie dwie osoby zostały ranne. Stan poszkodowanych nie był ciężki, niemniej jednak jeden z biorących udział w zderzeniu został zakleszczony we wraku swojej maszyny. Ratownicy musieli rozcinać karoserię, by dostać się do mężczyzny.

Autostrada zablokowana

Na skutek incydentu droga była w dużej mierze zablokowana. Dla kierujących dostępny był tylko jeden pas ruchu. W efekcie na A2 w kierunku na Utrecht ruch prawie całkowicie zamarł. Zator osiągnął ponad 15 kilometrów, a kierowcy by przebić się przez przewężenie musieli poświęcić co najmniej dwie godziny. Korek nie zmalał nawet, gdy służby zorganizowały objazdy trasami A12, A27 i A1. Ruch wrócił do normy dopiero po godzinie 20:30. Niemniej jednak również wtedy, pomimo niwelacji zatoru pojazdów nadal dwa z pięciu pasów były zablokowane. Policja i Rijkswaterstaat zwolniły je dopiero po północy.

 

Kaczki

Czemu droga była tak długo zamknięta? Jednym z powodów, oprócz sprzątania po wypadku było ustalenie przyczyny całego incydentu. Wstępny raport zespołu ds. badania wypadków drogowych wskazuje, iż wszystkiemu winne są kaczki. Ptaki miały przechodzić przez autostradę. Na ich widok jeden z kierujących chcąc ratować zwierzęta, gwałtownie nacisnął na hamulec i wykonał ostry skręt. Samochód osobowy utrzymał przyczepność i pojechał dalej. Niestety maszyny za nim nie miały już tyle szczęścia. Kierowcy pierwszego tira udało się wprawdzie bezpiecznie wyhamować, ale tego samego nie można powiedzieć jednak o użytkownikach następnych pojazdów. Chociaż teoretycznie za wypadki te współwinni są kierowcy, którzy nie zachowywali bezpiecznej odległości, to jednak policja szuka prowadzącego samochód osobowy, który zapoczątkował cały łańcuszek. Policja chce bowiem potwierdzić informacje o kaczkach. Ptaki bowiem przeżyły, co zaś paradoksalnie oznacza, iż nie ma dowodu w postaci rozjechanego truchła na ulicy.