Śmiertelne niebezpieczne maseczki z Apeldoorn

OMT chce, by w Holandii noszono maseczki na ulicach

Pod koniec ubiegłego tygodnia Służba Wywiadowczo-Dochodzeniowa (FIOD), zatrzymała 57-latka z Apeldoorn. Mężczyzna sprzedał 15 000 wadliwych maseczek typu FFF2, które trafiły głównie do zakładów opieki zdrowotnej. W efekcie człowiek ten naraził dziesiątki, jeśli nie setki osób na zarażenie i śmierć z powodu COVID-19.

Popyt i podaż

W Holandii maseczki ochronne to towar deficytowy. Niedobory tego typu sprzętu ochronnego widoczne są na wielu polach. Problem ten dotyka nie tylko zwykłych mieszkańców Niderlandów, którzy chcieliby korzystać z maseczek jako dodatkowego środka ochrony, ale też lekarzy oraz przedstawicieli innych służb medycznych. W tej kwestii problem jest o tyle poważny, że lekarz, pielęgniarka czy fizjoterapeuta, pracując z pacjentem, nie może korzystać z pierwszej, lepszej maseczki. By zapewnić bezpieczeństwo medykom i pacjentom niezbędny jest sprzęt spełniający odpowiednie wymogi. Takie jak klasa przenikalności FFF2. Masek tego typu jest jednak na rynku niewiele i są one relatywnie drogie.

 

Duża partia

W tej trudnej sytuacji placówki ochrony zdrowia kupują sprzęt z różnych źródeł. Nierzadko nawet od małych i nieznanych wcześniej firm i przedsiębiorstw. W dobie chronicznego braku kupuje się bowiem wszystko, jeśli tylko jest i spełnia określone standardy. W ten sposób 57-letni mieszkaniec Apeldoorn sprzedał 15 000 posiadanych przez siebie maseczek z certyfikatem FFF2. Klientami mężczyzny były między innymi instytucje opieki zdrowotnej, przychodnie i domy opieki.

 

Śmiertelne niebezpieczeństwo

Problem jednak w tym, iż jak podaje FIOD, jakość sprzedanych przez Holendra maseczek jest wysoce niewystarczająca. Trudno powiedzieć, czy zapewniają one jakąkolwiek ochronę, nie mówiąc już o wspomnianym wyżej standardzie.

Służby uważają, iż pomysłowy Holender sprowadził maseczki z Chin, powołując się na sfałszowane certyfikaty. Widać to choćby po dokumencie importowym, który nie stwierdza, iż przewożony ładunek to środek ochrony indywidualnej.

 

Zarzuty

57-latek usłyszał więc zarzut fałszerstwa i sprzedaży środków mogących być szkodliwymi dla zdrowia i życia. Mężczyzna na chwilę obecną przebywa w areszcie. Oprócz wysokiej grzywny mogą go czekać nawet lata więzienia. Wszystko z racji na specyfikę sytuacji, która podchodzi pod wyjątkowo ostro karane przestępstwa koronowe.

Co więcej, istnieje możliwość, iż 57-latek zostanie oskarżony również w innych sprawach, jeśli okaże się, iż przez jego niespełniające norm maseczki ktoś zakaził się COVID-19.

Oprócz postępowania dowodowego FIOD prowadzi obecnie zakrojoną na szeroką skalę akcję informacyjną, mającą na celu dotarcie do każdego, kto mógł kupić wadliwe maseczki. Na chwilę obecną trudno jednak dokładnie stwierdzić do ilu jednostek opieki zdrowotnej trafił ten felerny sprzęt.