Rumun zniszczył życie Polce, został skazany, ale czy trafi za kraty?

Nowe przepisy dotyczące przestępstw seksualnych

Wracamy do sprawy naszej rodaczki, która po firmowym grillu została zgwałcona przez 45-letniego pracownika migrującego z Rumunii. Zapadł wyrok w tej sprawie. Czy jednak można w nim mówić o sprawiedliwości? To już jest zupełnie inna kwestia.

Przypomnijmy. Poranek po firmowym grillu dla naszej rodaczki, był wyjątkowo traumatyczny. W domu przy Boonhil, na obrzeżach Steenbergen, miał miejsce grill dla pracowników zatrudnionych przez jedną z agencji zatrudnienia. Nasza rodaczka wypiła zbyt dużo na tej imprezie, by bezpiecznie wrócić do domu. Zaproponowano jej więc nocleg na miejscu. Noc przebiegła spokojnie, bez ekscesów. Rankiem jednak spotkała w kuchni Daniela B.  Rumun miał zmusić ją do seksu oralnego, później zaś zgwałcić w salonie. Kobieta była tak przerażona, iż zamarła. Nie potrafiła stawić czoła mężczyźnie ani nawet krzyczeć.

 

Proces

Po tym co się jednak stało, Polka znalazła na tyle siły, by zgłosić sprawę na policję. Dziewczyna trafiła do szpitala, gdzie zabezpieczono materiał genetyczny sprawcy. Ofiara dobrze zapamiętała świadka. Pamiętała, że miał tatuaż w miejscu intymnym.

 

Linia obrony

Rumun zeznał, iż tego dnia położył się spać z żoną, która również mieszkała w tym budynku. Zeznał też, iż nie kojarzy Polki. Dodał jednak, że na grillu dużo wypił i „film mógł mu się urwać”.
Prokurator nie miał jednak wątpliwości, iż to właśnie 45-latek jest sprawcą. Miał on bowiem tatuaż, o jakim mówiła pokrzywdzona. Jego DNA również zabezpieczono na ciele kobiety.

Wyrok

Sąd rozpatrując sprawę, przyznał rację prokuraturze i skazał Rumuna na 2,5 roku więzienia. Uznał bowiem, iż jego wina nie pozostawia wątpliwości. Skazany nie był jednak przy odczytaniu wyroku. Jak wskazuje jego obrońca, nikt nie wie gdzie jest Rumun. Człowiek po prostu zniknął.

 

Sprawiedliwość

Jest więc decyzja sądu, jest więc kara, czy jednak w tej sprawie faktycznie zostanie wymierzona sprawiedliwość? Obecnie Rumun trafi do celi tylko wtedy jeśli zostanie zatrzymany w Holandii. Jeśli wrócił do ojczyzny, może tam czuć się w miarę bezpiecznie. Niderlandzki sąd musiałby bowiem wszcząć dodatkowe procedury związane między innymi z europejskim nakazem aresztowania, czy wprowadzić procedurę związaną z czerwoną notą Interpolu, czyli międzynarodowym listem gończym.
Bez tego 45-latek, jeśli nie przybędzie znów do Królestwa Niderlandów, jest praktycznie bezkarny. Nie wiadomo jednak jeszcze czy wymiar sprawiedliwości w krainie tulipanów rozpocznie taką procedurę.

 

 

 

Źródło:  AD.nl