Polka padła ofiarą Rumuna w Holandii, on nic nie pamięta

Nowe przepisy dotyczące przestępstw seksualnych

Polka nie ma wątpliwości. Oskarża 45-letniego Rumuna o gwałt, jakiego miał na niej dokonać w Steenbergen. Ofiara wskazuje, iż doskonale pamięta, że oprawca miał tatuaż na genitaliach. To jednak niejedyny dowód potwierdzający winę mężczyzny. Zabezpieczone ślady DNA na ciele kobiety też wskazują na niego. Ten jednak odrzuca te podejrzenia, wskazując, iż nie zna Polki.

Daniel B. oficjalnie zaprzecza, iż latem dwa lata temu miał zmusić naszą rodaczkę do jakiegokolwiek współżycia. Ona widzi to jednak inaczej. Doskonale wie, kto zniszczył jej życie, kto wyrządził jej niewyobrażalną krzywdę.

 

Grill

Wieczorem 31 lipca 2022 roku miał miejsce grill dla pracowników migrujących w domu w rejonie Boonhil znajdującym się na obrzeżach Steenbergen. Na imprezie tej znalazła się też nasza rodaczka, będąca zbieraczem zamówień w magazynie. Był też obecny 45-letni Rumun, pracujący jako operator wózka widłowego. Impreza przebiegała normalnie. Pod jej koniec jednak uczestniczy imprezy zaproponowali kobiecie, by nie wracała do domu, ponieważ trochę wypiła i mogłoby to być dla niej niebezpieczne. Znaleźli jej więc kąt do spania. Noc minęła spokojnie.

 

Horror z rana

Rankiem, około godziny 6, Polka znajdowała się w kuchni budynku, w którym nocowała, a w którym mieszkał Rumun wraz ze swoją żoną. Mężczyzna pojawił się w pomieszczeniu, gdzie była Polka. Tam zaś, jak zeznała nasza rodaczka, złapał i rozebrał ją, a potem zmusił do seksu oralnego. Później zaś miał ją zgwałcić w salonie. Ofiara miała mu wielokrotnie mówić, że nie chce z nim współżyć, ten jednak jej nie słuchał. Nie powstrzymał się ani na moment.

 

Cisza

Polka zeznała również, iż mężczyzna całkowicie ją zdominował. Miała być w takim szoku, iż zamarła. Nie była w stanie ani stawiać oporu, ani też krzyczeć. Zmroziło ją, tak jakby nie miała władzy nad swoim ciałem.
Ofiara po wszystkim, ze łzami w oczach, opowiedziała swoją historie jednej z lokatorek domu prosząc ją o tabletkę „dzień po”. To spowodowało zgłoszenie całej sprawy.

 

Szpital

Nasza rodaczka trafiła do szpitala, gdzie zabezpieczono na niej ślady DNA sprawcy. Podejrzany Rumun trafił zaś na policję. Tam początkowo twierdził, że nie znał swojej ofiary. Gdy pokazano mu zdjęcia dziewczyny, wskazał, iż jej nie rozpoznaje. Nawet po badaniu DNA, które wykazało zbieżność z materiałem genetycznym zabezpieczonym na kobiecie, zaprzeczał, aby współżył z Polką. Zeznał, iż spędził całą noc w pokoju z żoną. Dodał, że nie wie, czy mógłby kogoś zgwałcić.  „Nic nie pamiętam i często cierpię na utratę pamięci z powodu picia” – powiedział śledczym, dodając, iż tej feralnej nocy właśnie sporo wypił.

 

Wyrok

Sprawa wydaje się więc przesądzona. Polka mówiła o tatuażu, o którym nie mogłaby wiedzieć. Do tego doszła zgodność DNA mężczyzny z tym na ciele kobiety. Wreszcie, jak wskazała sama ofiara, jest ona lesbijką i nie czuje pociągu do mężczyzn. Wszystko więc wskazywałoby, iż Rumun jest winny. Nawet jednak jeśli sąd wyda wyrok skazujący, wątpliwe by 45-latek trafił za kraty. Proces odbywa się bowiem zaocznie. Nawet obrońca mężczyzny nie ma pojęcia, gdzie jest jego klient. Sprawca wiec najpewniej nie trafi za kraty.

 

 

Źródło:  AD.nl