Rozbitek znaleziony 10 mil od brzegów Holandii

Rozbitek znaleziony 10 mil od brzegu

Holenderskie jednostki SAR zostały postawione w środę w stan najwyższej gotowości, gdy otrzymały od świadków informacje, iż około 10 mil od wybrzeża Scheveningen w wodzie znajduje się kobieta. Czyżby był to rozbitek z jakiejś zatopionej jednostki?

Załoga jachtu nie mogła uwierzyć własnym oczom. Kilkadziesiąt metrów od statku coś ruszało się w wodzie. Początkowo mężczyźni myśleli, że to może być foka lub inny morski ssak. Gdy jednak przyjrzeli się bliżej, okazało się, że jest to człowiek, kobieta. Osoba ta wyraźnie machała do załogi jachtu. Wyglądało na to, że potrzebuje pomocy.

To nie foka

Jacht wypłynął z portu IJmuide około ósmej rano i płynął wzdłuż wybrzeża do Breskens. Około godziny 11, 10 mil, czyli mniej więcej 18 kilometrów od brzegu, załoga zobaczyła jakiś kształt na wodzie. Jak pisaliśmy wyżej, mężczyźni myśleli, że widzą fokę. Żaden człowiek nie wypływa tak daleko od brzegu na otwarte morze. Gdy jednak stało się jasne, że oczy ich nie mylą, załoga postanowiła ruszyć z pomocą. Opuszczono żagle, aby zatrzymać jednostkę i zawrócić łódź. Gdy udało im się podpłynąć bliżej, kobieta wykrzyczała, że potrzebuje pomocy medycznej i czy załoga może wziąć ją na pokład.
Załoga starała się przejąć kobietę, niestety prąd, który tam płynie jest zbyt silny. Żaglówka nie jest w stanie wymanewrować tak, by podjąć kobietę. W efekcie ludziom na pokładzie pozostało jedynie rzucić kobiecie kamizelkę ratunkową i wezwać na pomoc jednostki SAR.

Człowiek za burtą?

Skąd kobieta wzięła się w wodzie. Początkowo pojawia się tylko jedna odpowiedź. Kobieta musiała wypaść za burtę jakiejś jednostki. Dlaczego ta jednak jej nie szukała, dlaczego nie wezwała pomocy ratowników?

Na miejsce akcji służby wysłały szybką łódź ratunkową oraz helikopter. Maszyna latająca podjęła kobietę z wody i zabrała na brzeg. Tam rozbitek trafił do szpitala z lekkimi objawami hipotermii. Na szczęście życiu kobiety nic nie zagraża.

 

Dochodzenie

Życie kobiety uratowali nie tylko ratownicy i załoga żaglówki podająca jej pozycję. To, iż przeżyła to również zasługa jej opanowania, spokoju, a także pianki, którą miała na sobie. Nie był to jednak typowy strój ratunkowy, który ubiera załoga tonących jednostek. Skąd więc kobieta znalazła się w wodzie? Bynajmniej nie wypadła z żadnego z zakotwiczonych w okolicy tankowców.
Nieoficjalnie mówi się, iż uratowana, dzień wcześniej wieczorem chciała popływać i prąd wyniósł ją tak daleko w morze. Są to jednak tylko przypuszczenia. Policja nie przedstawiła jeszcze oficjalnego raportu w tej sprawie.