Ratunek nie przybędzie

To chyba jedna z najgorszych sytuacji, jaką można sobie wyobrazić. Dochodzi do wypadku. Nam nic się nie stało, ale siedząca obok bliska nam osoba, jest ciężko ranna. Zrozpaczeni chwytamy za telefon, wybieramy 112 i odpowiada nam głucha cisza…
To nie początek filmu, to miało miejsce wczoraj w Holandii.

Powszechnie używany w Holandii numer alarmowy 112, był wczoraj niedostępny w wielu regionach kraju. Dzwoniący nie byli w stanie połączyć się z dyspozytorami. Odpowiadała im cisza, połączenie 112 nie łączyło również z policją, pogotowiem czy strażą pożarną.

Jakby tego było mało również numer bezpośredni do holenderskiej policji, 0900-8844 był niedostępny lub trudnodostępny. Na szczęście bezpośrednie telefony do oddziałów pogotowia ratunkowego nadal funkcjonowały. Pytanie jednak kto w sytuacji wielkiego stresu, jakim jest np. wypadek czy pożar pamięta dłuższy i bardziej skomplikowany ciąg cyfr do lokalnego szpitala.

 

W wielu rejonach Holandii, w poniedziałek nie działały żadne ratunkowe numery alarmowe.

 

Alarmy bezpieczeństwa

Zaistniała sytuacja spowodowała, że w wielu rejonach Niderlandów ogłoszony został wczoraj kod GRIP2, oznaczający zagrożenie, mające wyraźny wpływ na całą okolicę. W miastach zostały powołane sztaby kryzysowe.

Nikt nie wie dokładnie, co spowodowało tak groźną w skutkach awarię. Pewne jest jedynie, iż poważne problemy miało wczoraj wielu operatorów telefonii komórkowej. W tym: KPN, Vodafone i Tele2. W niektórych miejscach, w kraju oprócz blokady numerów alarmowych, sieci telefoniczne były całkowicie niedostępne. Problemy z komunikacją odnotowały nawet takie służby jak pogotowie gazowe i energetyczne. Władze prosiły, by w nagłych przypadkach poważnych wypadków, np. takich mających miejsce na autostradzie i innych wydarzeń zagrażających ludzkiemu życiu, ludzie dzwonili pod 0800-8002, do Rijkswaterstaat, czyli do służb terenowych Ministerstwa Infrastruktury i Gospodarki Wodnej.

 

Media społecznościowe

W tak niezwykłej sytuacji ściągnięto wszystkich wolnych policjantów. Część z nich wyszła na ulicę, ale część zasiadła do komputerów. Postanowiono bowiem, by jako medium kryzysowe wykorzystać kanały komunikacyjne mediów społecznościowych. Twitter, Facebook czy nawet WhatsApp stały się równie ważne, jak numery 112, ponieważ pomimo awarii sieci, mobilny internet nadal w pełni funkcjonował. Dyżurni w komendach pisali więc posty informacyjne i odpowiadali na wezwanie wysyłana przez komunikatory.

 

Bilans

Nie znany jest jeszcze bilans strat, jakie wyrządziły problemy z centralą alarmową. Brak możliwości kontaktu z policją mogło wykorzystać wielu złodziei i rabusiów, wyruszając na łowy. Wiedzieli bowiem, że nawet w momencie wykrycia, świadkowie nie będę w stanie szybko poinformować policji.

Dużo niebezpieczniejsza sytuacja miała jednak miejsce w przypadku wszelkiej maści wypadków. Na szczęście jednak pogotowie nie informowało o żadnych ofiarach śmiertelnych spowodowanych niedotarciem zespołu medycznego na czas.

Od momentu wykrycia awarii z problemem walczyło dziesiątki specjalistów i z każdą kolejną godziną powoli, acz skutecznie udawało im się odzyskać kontrolę nad siecią. Obecnie sytuacja jest już opanowana.