Płynął i zbierał na raka

Tą sprawą od kilku dni żyła cała Holandia. Dzięki jednemu człowiekowi pływanie stało się bardziej popularne niż wyścigi F1 i piłka nożna. W kawiarni, czy na spacerze ludzie mówili tylko o jednej osobie. Był nią Maarten van der Weijden.

Maarten van der Weijden to urodzony w Alkmaar holenderski pływak, który specjalizuje się w pływaniu na otwartych akwenach. Sportowiec ma w swoim dorobku najważniejsze dla każdego zawodnika trofeum — złoty medal olimpijski. Na najwyższym stopniu podium stanął podczas olimpiady w 2008 roku, w Pekinie, wygrywając na dystansie 10 kilometrów na otwartym akwenie.

Teraz jednak, zamiast przygotowywać się do następnych zawodów, mężczyzna postanowił zrobić coś dla innych i na swój sposób wziąć udział w Elfstedentocht.

 

Rodzina królewska, holenderskie siły powietrzne, inni pływacy, a także dziesiątki tysięcy kibiców na całej długości trasy dopingowały szalony, charytatywny wyczyn olimpijczyka.

 

Holenderska tradycja

Elfstedentocht to tak zwany Wyścig Jedenastu Miast. Jest to długa na blisko 200 km trasa pokonywana podczas zawodów łyżwiarskich. Choć teoretycznie zalicza się do łyżwiarstwa szybkiego, tak z racji na dystans można ja nazwać łyżwiarskim maratonem. Droga wyścigu biegnie po zamarzniętych kanałach, rzekach i jeziorach Holandii. Wije się pomiędzy miastami takimi jak: Leeuwarden, Sneek, IJlst, Sloten, Stavoren, Hindeloopen, Workum, Bolsward, Harlingen, Franeker, Dokkum i wraca do Leeuwarden. Zawody te z założenia miały się odbywać co roku. Niestety z racji na klimat i względy bezpieczeństwa, określające grubość tafli lodu (nie mniej niż 15 cm), nie każdej zimy można było je organizować.

Co jednak ma wspólnego pływak z łyżwiarzami i jak można mówić o jeździe na lodzie, gdy mamy letnie upały w Holandii?

Wspominaliśmy, że trasa biegnie kanałami i rzekami. Maarten van der Weijden postanowił więc ją pokonać wpław, za jednym razem prawie nie opuszczając wody.

Szczytny cel

Pokonanie trasy liczącej w sumie 195 km nawet dla doświadczonego, 38-letniego mistrza olimpijskiego nie jest jednak zadaniem łatwym. Przez długi czas nie było pewne czy pływakowi się powiedzie. Przeciwności można było znaleźć na każdym kroku. Od samej długości trasy, poprzez zanieczyszczenie wody, aż po zakwit glonów w poszczególnych fragmentach kanałów. Niemniej jednak gdy padła decyzja o wejściu do wody wszystkie te troski odeszły na dalszy plan. Najważniejsze stało się osiągnięcie mety, a zarazem szczytnego celu, jaki przyświecał sportowcowi od samego początku.

 

Zbiórka

Maarten van der Weijden wszedł 21 czerwca do wody nie po to, by sobie coś udowodnić, ale po to, by zebrać pieniądze na badania mające pomóc w walce z rakiem. Szczytny cel, szalona odwaga i poświęcenie sportowca, hojnie otworzyły portfele i konta mieszkańców Niderlandów. Gdy olimpijczyk dotarł na metę 24 czerwca, oprócz kochającej rodziny czekała inna dobra informacja. Okazało się, iż dzięki jego wyczynowi udało się zebrać 3 910 763 euro na walkę z chorobą. Kwota ta nadal jednak rośnie, dziś wynosi już ponad 5 milionów euro.