Pszczoły mordują Holendrów
69-letni Holender zginął po tym, jak został zaatakowany przez rój pszczół zabójców. 51-letnia kobieta przebywa w stanie ciężkim w szpitalu. Kilka innych osób również zostało dotkliwie użądlonych, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Zabójcze pszczoły
Grupa 20 Holendrów, przemierzająca ogromny rezerwat przyrody Selous National Park w Tanzanii, została zaatakowana przez afrykańskie pszczoły miodne. Na tym, mierzącym dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych obszarze, turyści mieli niebywałego pecha spotkać rój jednych z najniebezpieczniejszych na świecie pszczół. Siła ich jadu i wrodzona agresja porównywalna niekiedy do szerszeni powodują, że wśród lokalnych społeczności owady te zwane są pszczołami zabójcami.
Błotna kąpiel
Nie wiadomo dokładnie, co się stało. Wiele wskazuje bowiem na zwykłego pecha. Turyści, zwiedzając obszar parku, znaleźli się najprawdopodobniej na drodze przelatującego roju. Zwierzęta rozpoznając charakterystyczne brzęczenie owadów, starają się jak najszybciej zejść im z drogi. Gdy Holendrzy zrozumieli, w jakim niebezpieczeństwie się znaleźli, było już za jednak późno na ucieczkę. Grupa znalazła w zasięgu „rażenia” owadów. Nieoficjalnie wiadomo, iż każdy z 20-osobowej wycieczki został przynajmniej raz użądlony. Spanikowana grupa, by chronić swoje życie i zdrowie schroniła się w błotnym bajorze. Pomimo natychmiastowego wezwania pomocy i wysłaniu ratunku drogą lotniczą, Holendrzy musieli spędzić kilka godzin w błotnej kałuży.
Ratunek
Kiedy w końcu nadeszła długo oczekiwana pomoc okazało się, że jeden z najdotkliwiej użądlonych uczestników wycieczki 69-letni mężczyzna nie żyje. 51-letnia kobieta jest zaś w stanie krytycznym i o jej losie zdecydują najbliższe dni.
Jad pszczeli nie jest groźny dla człowieka, jeśli ten zostanie użądlony przez jedną, dwie pszczoły. Substancja ta, dostając się do ludzkiego krwiobiegu, powoduje rozkład erytrocytów. Oprócz bólu może on spowodować obrzęk, świąt, opuchliznę, złe samopoczucie, nudności zawroty głowy, duszności czy wstrząs anafilaktyczny oraz zatrzymanie akcji serca. Jak już wspomnieliśmy, jad jednego owada nie zagraża ludzkiemu życiu (o ile nie jesteśmy uczuleni). Problem jednak w tym, iż substancja ta ma w sobie feromony. One zaś działają jak znacznik dla innych pszczół. W praktyce oznacza to, iż osoba raz użądlona staje się widzialna dla innych owadów z roju, które rozpoznają ją jako niebezpieczną i często same przystępują do ataku. Taka właśnie sytuacja miała miejsce w Tanzanii, gdzie do ataku na turystów przystąpiły setki, jeśli nie tysiące owadów.