Lewe faktury Polaków

Rowery elektryczne od pewnego czasu są hitem sprzedażowym w Niderlandach. Wielu Holendrów wybiera właśnie ten środek transportu, jadąc do pracy, szkoły czy sklepu. Korzystając z wielkiej popularności tych jednośladów, dwóch mężczyzn postanowiło rozkręcić mały biznes i również sprzedawać te rowery w Polsce. Pomysł genialny, ale wykonanie pozostawiło wiele do życzenia.

W czwartkowy wieczór policja w Rotterdamie otrzymała „cynk”, iż skradzione w mieście rowery elektryczne będą ładowane do busa udającego się w stronę granicy. Dzięki dość dokładnym informacjom, funkcjonariuszom tamtejszej policji udało się namierzyć podejrzany bus na Algeraweg w Capelle aan den IJssel. Faktycznie po otwarciu jego przestrzeni ładunkowej policjanci oprócz kilku toreb odkryli trzy, wysokiej klasy rowery elektryczne. Co więcej, jeden z jednośladów wyglądał identycznie jak e-rower skradziony 30 października z Prins Alexanderlaan w Rotterdamie.

Wszystko było więc jasne…

 

Policja prowadzi dochodzenie mające odpowiedzieć na pytanie, czy zatrzymani mężczyźni to złodzieje, czy też ofiary „okazji”.

 

Faktura

Funkcjonariusze chcieli już aresztować dwóch mężczyzn w wieki 30 i 43 lat jadących do Polski. Okazało się jednak, iż obaj stanowczo zaprzeczyli kradzieży. Mieli na to dość silne dowody. Po chwili poszukiwania dokumentów, zatrzymani przedstawili policjantom fakturę. Dowód zakupu wszystkich trzech, praktycznie nowych rowerów elektrycznych Gazelle. Pochodziła ona teoretycznie od jednego z lokalnych dealerów tego typu sprzętu. Wszystko wyglądało więc na w pełni legalny interes. Funkcjonariusze mieli jednak przeczucie i bystre oko. Po dokładniejszej analizie dokumentów stało się jasne, że data wystawienia dokumentu to dzień przed kradzieżą jednego z jednośladów. To zaś oznaczało, iż faktura jest najprawdopodobniej oszustwem.

 

Aresztowanie

Po takim obrocie sprawy 30 i 43-latek zamiast, tak jak prowadziła nawigacja, dojechać do Polski, trafili na posterunek policji w Capelle. Tam zostali zatrzymani pod zarzutem kradzieży. Policja w Rotterdamie rozpoczęła zaś dochodzenie. Ma ono na celu sprawdzenie, czy mężczyźni faktycznie są zamieszani w zabór mienia, czy też działali w dobrej wierze. Może się bowiem okazać, że ludzie ci dali się złapać na przysłowiową „okazję” i sami nieświadomie kupili od pasera kradziony towar.