Przebiegły sprzedawca ucieka ze sklepu w Groningen

Strzelanina i ranny Polak

Sklep odzieżowy w Groningen, samotny sprzedawca staje twarzą w twarz z dwójką rabusiów. Kasjer, wiedząc iż nie ma szans w starciu ze złodziejami, nawet nie próbuje stawiać oporu. Ucieka ze sklepu. Myliłby się jednak ten, kto myślałby, iż pracownik dał za wygraną.

Sklep odzieżowy Per Lui na Waagstraat, w Groningen stał się celem dwójki rabusiów w niedzielne popołudnie. Napastnicy weszli do lokalu dosłownie na kilka chwil przed zamknięciem. Wtedy w środku nie było już nikogo z kupujących. Na miejscu pozostał tylko pracownik.

 

Idealna sytuacja

To była wręcz idealna sytuacja dla złodziei. Napastnicy, nawet niezbyt długo udawali klientów, wyciągnęli nóż i zagrozili nim osobie za kasą. Rabusie chcieli, by sprzedawca oddał im cały utarg. W tym momencie stało się coś, czego nie spodziewali się przestępcy. Na widok ostrza pracownik po prostu uciekł, wybiegając ze sklepu. Złodzieje myśleli, iż dzięki temu będzie to naprawdę łatwy łup, ponieważ nikt ich teraz nie powstrzyma. Zabiorą więc nie tylko pieniądze, ale i inne drogie fanty ze sklepu. Szybko jednak przekonali się, że ich pewność siebie to był poważny błąd.

 

Iście szatański plan

Pracownik za kasą nie mógł się równać dwójce napastników. Nie chciał on jednak pozwolić na obrobienie sklepu. Skoro więc walka nie wchodziła w grę, należało wymyślić inne rozwiązanie. Szatański plan, który powstał w głowie sklepikarza, polegał na podpuszczeniu złodziei. Sprzedawca postanowił wiec uciec. Nie była to jednak panika czy strach a przemyślane działanie. Gdy złodzieje działali w sklepie, ten go po prostu zamknął. Dzięki temu rabusie znaleźli się w pułapce. Następnie wystarczyło zadzwonić na policję.

 

Szklana pułapka w Groningen

W momencie gdy złodzieje zorientowali się, iż zostali oszukani, rozpaczliwie próbowali wydostać się ze sklepu. Wystawowa szyba i wzmocnione drzwi okazały się jednak szklaną pułapką nie do przejścia. W końcu po kilku nieudanych próbach wybicia jedna z tafli szkła w końcu pękła i wydawało się, że złodzieje są wolni. Wolność ta trwała ledwie kilka sekund, bo w tym momencie pod lokal na Waagstraat podjechała policja. W efekcie złodzieje, zamiast zarobić na akcji, będą musieli dopłacić do interesu. Oprócz kary za napad na sklep w Groningen będą musieli opłacić rachunki za dokonane w nim zniszczenia