Protesty na A12. Armatki wodne i setki aresztowań

Pościg, wypadek i uciekający Polak

W sobotę policja musiała skorzystać z armatek wodnych podczas protestów klimatycznych na autostradzie A12. Działacze Extinction Rebellion znów dali o sobie znać. Od południa zablokowali oni Utrechtsebaan w Hadze.

Jak zwykle

Demonstracja eko-terrorystów blokujących autostradę, przebiegała prawie jak zwykle. Aktywiści Extinction Rebellion zablokowali pasy A12. Chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na rządowe dotacje dla przemysłu kopalnego. Ich zdaniem takie wsparcie gabinetu dla sektora, który zatruwa środowisko, nie powinno mieć miejsca. Policjanci z tym nie polemizowali. Dla stróżów prawa ważne było to, by odblokować drogę. Poproszono więc grupę o rozejście się. Prośby nic jednak nie dały.

 

Rozbijanie protestu

Dość zabawny skutek dało też wykorzystanie przez policję armatek wodnych. Koniec maja to nie luty i okazało się, że protestujący byli na to gotowi. Gdy polała się woda z policyjnych pojazdów, część ekologów rozebrała się do strojów kąpielowych i wyciągnęła sprzęt plażowy w tym materace i koła ratunkowe, wskazując dobitnie, iż woda im niestraszna i nie ruszą się z miejsca.
W końcu, po paru kolejnych prośbach, o godzinie 13:15 policja interweniowała siłowo, wywlekając z pasów ruchu protestujących. Akcja demonstracyjna była bowiem zakazana przez gminę. Oficerowie policji mieli więc pełne prawo dosłownie wynieść aktywistów i zapakować ich do autobusów odwożących ich prosto na komendy policji.

Autobusy

Z rejonu zablokowanego odcinka autostrady odjechało w sumie 6 autobusów (dane z godziny 15:40). Co przekłada się na ponad 100 aresztowanych. Jest to jednak niewielka grupa w stosunku do samej liczby demonstrantów. W rejonie drogi (ale nie na samym pasach ruchu), protestowało tysiące osób. Większość z nich jednak nie zdecydowała się na zejście na autostradę.

 

Policja przegrała

To nie pierwszy raz gdy doszło do blokady A12. Wcześniej ekolodzy zrobili to już sześciokrotnie. Początkowo w sobotę wydawało się jednak, iż siódmego razu nie będzie. Przed wejściem na autostradę eko-terrorystom, jak coraz częściej nazywa się Extinction Rebellion, drogę zastawiła policja. Ludzi było jednak tylu, iż udało im się sforsować przeszkodę w postaci mundurowych, zrobili to nie tyle walką, ale po prostu idąc. Policja nie była w stanie powstrzymać wszystkich.
Gdy protestujący znaleźli się już na A12 rozpoczęli akcję okupacyjną – usiedli na jezdni i zablokowali ruch.

 

Źródło:  Nu.nl