Prokuratura prosi by nie karać za zabójstwo

Ter Apel Przyjmą więcej uchodźców, będą musieli liczyć się z karą

Ten tytuł to nie pomyłka. Holenderska prokuratura zwróciła się do sądu, by nie stosował sankcji karnych wobec mieszkańca Arnhem, samemu wycofując zarzut zabójstwa. Jak to się stało, czyżby oskarżyciel popełnił, aż takie błędy w postępowaniu przedprocesowym, stawiając przed sądem niewinnego człowieka? Nie, to wyjątkowo delikatna sprawa dotycząca obrony własnej i jej ewentualnego przekroczenia. 

Bardzo delikatne sprawy obrony własnej

Mieszkaniec Arnhem faktycznie zabił człowieka. Dokonał tego 30 marca 2017 roku. Niemniej okoliczności tego zdarzenia są wyjątkowo delikatne. Chodzi bowiem o samoobronę. Prawo do obrony własnej przed atakiem jest zagwarantowane w każdym kodeksie karnym na świecie. Obywatel, będąc w opresji, może bronić życia i zdrowia swojego i swoich bliskich. Bardzo często jednak w przepisach, zaledwie kilka akapitów niżej znajdziemy ustępy o przekroczeniu obrony koniecznej. Tu zaś zaczynają się problemy, które nierzadko powodują, iż to ofiara staje się dla sądu oprawcą i otrzymuje karę większą niż napastnik. Czemu? Ponieważ np. dysponowała większym nożem od przestępcy i wiedziała jak z niego skorzystać lepiej od napastnika (przykład lekko przejaskrawiony).

 

Tak też było i w tym przypadku

Prokuratura zajęła się sprawą złodzieja, który zginął za sprawą Alberta K. Wszystko miało miejsce 30 marca 2017 roku. Mężczyzna wystawił na sprzedaż przez internet drogi zegarek. Tego feralnego dnia czekał zaś na kupca. Kupiec bardzo szybko okazał się jednak włamywaczem, który natychmiast wyciągnął broń i strzelił kilkukrotnie w domu K. Mężczyzna wraz z partnerem uciekli z domu z obawy o swoje życie i schronili się w zaparkowanym aucie kuriera, stojącym nieopodal. Po chwili z budynku wyszedł rabuś, który widząc schowanych w pojeździe, znów strzelił. W tym momencie K. postanowił działać. Kluczyki samochodu dostawczego były w środku. Mężczyzna więc ruszył i potrącił złodzieja.

 

W tę i z powrotem

Gdyby cała sprawa skończyła się w tym momencie, prokuratura nie miałaby wątpliwości, iż była to obrona własna. Problem jednak w tym, co działo się dalej. Po staranowaniu napastnik leżał na ziemi i się nie ruszał. K postanowił jednak mężczyznę jeszcze raz przejechać, tak dla pewności. W efekcie przestępca zginął. Prokurator widział w tym więc ewidentne przekroczenie obrony własnej. Sprawa zaś mogłaby się nawet kwalifikować pod morderstwo. Podczas drugiego najechania na przestępcę ten bowiem nie stanowił żadnego zagrożenia.

Wycofane sankcje po przekroczeniu obrony własnej

Podczas jednak procesu prokurator postanowił jednak nie domagać się kary dla K. Postępowanie przed sądem wykazało bowiem, iż mężczyzna był w ciężkim szoku i starał się ratować życie swoje i swojego towarzysza. Oskarżyciel doszedł więc do wniosku, iż nawet jeśli bezpośrednie niebezpieczeństwo minęło, to świst kul, który jeszcze chwilę wcześniej słyszał K., nie pozwolił mu działać racjonalnie. Proces wykazał, że mężczyzna był pod wpływem bardzo silnego stresu, a od takiego człowieka nie można domagać się, by z sekundy na sekundę zaczął myśleć racjonalnie i wiedzieć, że niebezpieczeństwo minęło w 100%. W efekcie prokuratura chciałaby, by sąd uznał mieszkańca Arnhem za winnego, ale odstąpił od wymierzenia kary. Czy wymiar sprawiedliwości zgodzi się z taką interpretacją działań, dowiemy się za dwa tygodnie.