Problemów polskiego sklepu w Roosendaal ciąg dalszy

Sprzedawcy polskiego sklepu stróżami moralności

Polski sklep w Roosendaal już parokrotnie pojawiał się na łamach naszej strony. Zawsze niestety w tym samym kontekście. Polski supermarket ma bowiem pod górkę z lokalną społecznością. Tym razem mieszkańcy okolic sklepu podpisali petycję, którą chcą wręczyć lokalnym władzom.

Petycja w Roosendaal

Jak podają lokalne media pięćdziesiąt cztery gospodarstwa domowe znajdujące się w pobliżu polskiego supermarketu na Gastelseweg w Roosendaal podpisały się pod petycją dążącą do zakazu rozbudowy polskiej placówki handlowej. Uczynili więc to praktycznie wszyscy mieszkańcy, nie tylko Gastelseweg, ale też Jacob van Heemskerckstraat i Abel Tasmanstraat. Ludzie ci są wręcz wrogo nastawieni do polskiego lokalu. Dokument ten został złożony na ręce burmistrza Hana van Middena.

 

O co chodzi

W tej sprawie nie chodzi o pieniądze. Ludzie mieszkający w okolicy nie mają w sumie, przynajmniej w teorii, nic do właściciela sklepu. Może z wyjątkiem tego, iż prowadzi on działalność właśnie tam. Brzmi to może dość dziwnie, niemniej jednak, jak uważa tamtejsza społeczność, polski supermarket zmienił ich życie w koszmar. Dokonał tego nie bezpośrednio sam lokal, ale jego klienci. Polacy i inni przybysze z Europy Środkowej i Wschodniej stworzyli tam sobie centrum swojej społeczności. Ludzie ci nie tylko robią tam zakupy, ale również stoją pod sklepem, piją piwo, rozmawiają. Czasem dochodzi do awantur czy kłótni. Niekiedy po kilku piwach goście oddają mocz na fasady okolicznych budynków. Ponadto klienci, którzy przyjeżdżają do sklepu samochodem, zajmują bardzo cenne w okolicy miejsca parkingowe.

Spirala przemocy

Wszystko to doprowadziło do swego rodzaju wojny, która nie potrafi się skończyć. Holenderska społeczność składała petycje, zażalenia do władz. Nic to jednak nie dało. W pewnym momencie sąsiedzi sklepu poszli nawet do sądu, by ten ukarał właściciela sklepu z powodu „zbyt mocno świecącego neonu”. Sam szyld oczywiście nie stanowił wielkiego problemu. Był to jednak punkt zaczepienia, by dopiec polskiemu supermarketowi. Ten bowiem nie może odpowiadać za to, co robią jego klienci.

 

Trudne działania

Burmistrz Roosendaal oczywiście wie o całej sprawie. Nie widzi jednak łatwego rozwiązania na już. Samorządowiec cieszy się jednak, iż komitet mieszkańców walczący z polskim sklepem chce rozmawiać z gminą, nawet pomimo tego, iż ci sami ludzie złożyli skargę na gminę. Wszystko oczywiście z powodu bierności lokalnych władz.

 

Co dalej?

Komitet mieszkańców również jest zadowolony, iż władze zobaczyły, że problem ze sklepem mają nie tylko najbliżsi sąsiedzi, ale i cała okolica. Wszyscy oni nie zgadzają się na przeniesienie i rozbudowę sklepu. Nie zgadzają się również na budowę dodatkowych miejsc parkingowych, które przynajmniej w pewnym stopniu rozwiązałyby obecne problemy. Uważają bowiem, iż zmiana lokacji supermarketu spowoduje, iż będzie z niego korzystać jeszcze więcej klientów, a to doprowadzi do jeszcze większych niedogodności w Roosendaal.

Sprawa więc mimo kolejnych miesięcy się nie zmienia.