Poważny wypadek i wielogodzinna obława na kierowcę
W niedzielę doszło do poważnego wypadku na autostradzie A4 w pobliżu Den Hoorn. Sprawa ta nie zakończyła się w identyczny sposób jak wiele podobnych incydentów na holenderskich drogach. Policyjne działania zamiast ustalania przyczyn wypadku zamieniły się w wielogodzinną obławę z użyciem śmigłowca. Wszystko dlatego, że sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia.
Wypadek
W niedzielny poranek, na A4, około godziny 9:30 doszło do kolizji, w której szary samochód uderzył w tył białej osobówki. Siła zderzenia nie była może zbyt duża. Prędkość, z jaką jednak jechały oba pojazdy, sprawiła, iż ich kierowcy nie potrafili opanować samochodów i te wpadły w poślizg, zatrzymując się na poboczach dość mocno uszkodzone, między innymi przez spotkanie z barierą energochłonną.
Ucieczka
Raptem kilka sekund po tym jak oba auta się zatrzymały z wnętrza jednego z nich, wysiadł kierowca i zaczął biec, bynajmniej jednak nie w stronę drugiego pojazdu, by sprawdzić co z ofiarą. Mężczyzna po prostu zaczął uciekać na piechotę i po chwili opuścił autostradę.
Szok?
Gdy na miejsce przybyło pogotowie i policja rozpoczęły się poszukiwania kierowcy. Prowadzący drugi samochód 24-latek z Hagi był ranny, musiał zostać zabrany do szpitala. Dlatego też obawiano się, iż również uciekinier może być w złym stanie. Ucieczka zaś mogła być efektem działania szoku, adrenaliny i paniki. U mężczyzny górę więzły pierwotne instynkty i być może leżał gdzieś na poboczu, kilkaset metrów dalej zwijając się z bólu. Niestety poszukiwania nic nie dały. W aucie uciekiniera nie znaleziono też żadnych śladów wskazujących na to, iż mógł on być ranny. To zaś mogło oznaczać, iż człowiek ten po prostu zbiegł z miejsca wypadku.
Poszukiwania
W rezultacie policja ściągnęła w rejon autostrady dodatkowe siły i zaczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania przestępcy. Przestępcy? Tak. Ucieczka z miejsca wypadku jest bowiem przestępstwem, tym bardziej iż kierowca nie udzielił też pomocy poszkodowanemu w drugim aucie ani nie zadzwonił po służby ratunkowe. Nie wypełnił więc też obowiązku udzielenia pierwszej pomocy przedmedycznej. Na szczęście o ofierze nie zapomnieli inni kierowcy, świadkowie zdarzenia, którzy zajęli się poszkodowanym do momentu przyjazdu pogotowia.
Helikopter
Poszukiwania uciekiniera przez długi czas nie dawały pozytywnych rezultatów. Nawet ściągnięcie policyjnego helikoptera, który patrolował z góry cały obszar, nie pomogły w namierzeniu kierowcy.
Aresztowanie
Ucieczka przed policją może byłaby dobrym pomysłem, gdyby nie wspomniani wcześniej świadkowie. Udało im się bowiem nagrać materiał ze zdarzenia i przekazać policjantom dość dokładny rysopis zbiega. Dzięki temu, po południu, policja wreszcie dopadła uciekiniera w Rotterdamie, prawie 20 kilometrów dalej. Okazało się, iż jest nim 36-letni mieszkaniec Hiszpanii. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do aresztu. Czemu uciekał? Być może liczył, że policji nie uda się go namierzyć i wróci do ojczyzny. Jeśli tak, to grubo się mylił.
Źródło: AD.nl