Popatrzeć i zarobić – nielegalny biznes w Niderlandach

Na łamach naszej strony nierzadko ostrzegamy o matrymonialnych oszustach, którzy udają miłość i wyciągają od naiwnych ofiar tysiące euro. Dwóch młodych mężczyzn Enschede i Hengelo wpadło na inny pomysł. 21-latkowie postanowili połączyć przyjemne z pożytecznym.

Młodzi mężczyźni, wykorzystując jeden z popularnych portali randkowych, kontaktowali się z dziewczynami, samemu podszywając się za kobiety. Dzięki temu na początku luźna damsko-damska rozmowa z czasem nabierała pikanterii, aż w końcu miała zabarwienie na tle seksualnym. 21-latkowie prowadząc dyskusję w odpowiedni sposób i nakręcając swoje rozmówczynie, prosili je o wysłanie im swoich nagich zdjęć lub filmików. Kobiety zwykle były temu przeciwne. Młodzi ludzie jednak przełamywali wstyd, samemu wysyłając swoje nagie zdjęcia. Ofiary dostawały więc amatorskie fotki dwóch nastolatek, które oczywiście wcześniej podejrzani wydobyli gdzieś z odmętów internetu. Dzięki temu osoba po drugiej stronie komputera również decydowała się zrzucić ubrania. Sexting potrafił trwać kilka dni do momentu, aż mężczyźni nie uzbierali pokaźnej i odważnej galerii. Gdy zaś oszustom udawało się trafić na wyraźnie nieśmiałą lub niebędącą w ich typie dziewczynę, kobietę proponowali, iż będą udostępniać „swoje” nagie zdjęcia za drobne, wręcz symboliczne sumy, by dorobić do kieszonkowego.

 

Łatwy zarobek

W momencie sprzedaży „pożyczonych” fotek dwójka 21-latków zarabiała na przedpłacowych kartach kredytowych, przy przelewach na numery telefonów. To był jednak tylko i wyłącznie przedsmak ich planu. Gdy rozmówczynie po drugiej stronie wyraźnie się rozkręciły, mężczyźni ściągali maski niegrzecznych nastolatek.

 

Wyłudzenia

Dysponując galerią nagich rozmówczyń w wieku od 14 do 25 lat, mężczyźni żądali haraczu. Kobiety miały zapłacić okup za to, by ich fotografie nie trafiły do internetu, by o kompromitującym materiale nie dowiedzieli się rodzice, rodzeństwo czy koleżanki i koledzy ze szkoły, studiów, pracy. Oprócz bowiem przesyłania fotek Holendrzy przeprowadzali swoisty wywiad z ofiarami, by zebrać na ich temat jak najwięcej kompromitujących danych. Za milczenie i usunięcie zdjęć i filmów z dysków, żądali w zależności od wieku i zamożności ofiary od kilkuset do 1500 euro.

Podobna metoda dotyczyła również kobiet, które płaciły za nagie fotki oszustów. Im również grożono, iż jeśli nie zapłacą, o ich „hobby” dowiedzą się przełożeni z pracy czy mąż, narzeczony. Jak wskazuje policja, by wywrzeć dodatkową presję na ofiary, wysłano ofiarom zrzuty ekranu z listą ich znajomych z kont w mediach społecznościowych.

 

Więcej i więcej

Bojąc się, iż rodzina się dowie, a one same doznają upokorzenia i ostracyzmu, poszkodowane płaciły. Często jednak na jednym przelewie się nie kończyło. Wiele z ofiar popadało w pewnego rodzaju błędne koło, ponieważ oskarżeni po otrzymaniu wpłaty znikali z życia kobiety, ale tylko na jakiś czas. Później znów przypominali o swojej obecności i żądali jeszcze więcej pieniędzy.

Zespół ds. cyberprzestępczości wie obecnie o dziesiątkach ofiar i dwóch podejrzanych. Nie wyklucza jednak, iż w trakcie prowadzonego dochodzenia dotrze do kolejnych pokrzywdzonych, jak i innych mężczyzn, którzy chcieli zarobić na podszywaniu się pod nastolatki. Sprawa jest więc rozwojowa.