Polski kot, czyli dobro wraca
Rok temu pisaliśmy Państwu o akcji poszukiwania właściciela kota rasy Russian Blue. Zwierzę to pojawiło się w restauracji McDonald ‘s w Maasdijk, później widziano je zaś w Naaldwijk. Wyglądało, iż się zgubiło. Rozpoczęto więc polowanie na kota, którego celem było schwytanie puchatego stworzenia i próba oddania go właścicielom.
Dawno, dawno temu
Na początku sierpnia w Maasdijk pojawiła się informacja o rasowej kotce, która najprawdopodobniej się zgubiła. W efekcie Holendrzy rozpoczęli akcję poszukiwawczoratowniczą. Jej celem było złapanie kota i oddanie go właścicielowi. Sprawa okazała się jednak dużo trudniejsza, niż się wydawało. „Upolowanie” zwierzęcia rasy Russian Blue, zajęło kilkanaście dni. W końcu jednak kot po wielu przygodach trafił pod opiekę weterynarza.
Znajda
Holendrzy mieli więc kota, trzeba było jeszcze znaleźć właściciela. W efekcie kot stał się gwiazdą medialną. Pisały o nim lokalne media, pokazywano go w dziennikach. Nic to jednak nie dało. W końcu udało się jednak odczytać chip, który zwierzę miało pod skórą. Ten zaś wskazywał, iż kot jest z Polski. Problem w tym, że w naszej ojczyźnie kota nikt nie szukał. Z racji na rasowość zwierzęcia też nikt go raczej nie wyrzucił. Co stało się więc z właścicielem? Może przydarzyło się coś złego. Służby w Polsce nie podjęły jednak żadnych konkretnych działań. Pojawiło się tylko kilka postów w mediach społecznościowych. To jak się później okazało, wystarczyło.
Szkocki wątek
Do holenderskich znalazców kota zgłosiła się kobieta ze Szkocji, która widziała polskie posty. Powiedziała, iż zna zwierzę, kotka wabi się Una. Była ona "Szkotką" którą właściciel postanowił wybrać się na wakacje do Polski. Popłynęli oni promem do Holandii. W Hoek van Holland kot postanowił, bez wiedzy właścicieli, zejść z pokładu. Jego pan szukał go przez parę dni, ale z racji braku rezultatów w końcu zrozpaczony wyruszył w dalszą drogę. Gdy dowiedział się, że Holendrzy odnaleźli jego ukochane zwierzę, wrócił po nie i nie umiał skończyć dziękować znalazcom.
Kotek
Gdy Polacy mieszkający na co dzień na wyspach odbierali kota, przekazali znalazcy, iż jeśli Una będzie mieć młode, otrzymają jedno z nich. Holendrom wydawało się, iż są to puste słowa. Okazało się jednak, iż nasi rodacy są wyjątkowo słowni. Przez prawie rok kontakt między właścicielem a znalazcami się nie urwał. Gdy zaś pojawił się miot, Holendrów dosłownie zasypały informacje o tym jak radzi sobie ich przyszły kotek- Bibi Blue, który wygląda praktycznie identycznie jak matka. Kociak trafi do Holandii za kilka dni, gdy nieco podrośnie.