Polska duchowa siła

Czy w dobie skandali pedofilskich, w protestanckim kraju, kościół katolicki może się rozwijać? Tak, a to wszystko dzięki polskiemu proboszczowi


Bardzo często słyszy się w Holandii, iż kościoły pustoszeją, są sprzedawane osobom prywatnym, powstają w nich sklepy, restauracje czy domy. Wielu ludzi odwróciło się od kościoła, nie mają na niego czasu chęci ani ochoty. Wielu odpychają informacje o skandalach pedofilskich czy nadużyciach duszpasterzy. Istnieją jednak miejsca, w których w niedzielnej mszy świętej zawsze można spotkać wiernych. Doskonałym przykładem jest tutaj jedna z parafii w diecezji Bossche, w Eindhoven. Tam, zamiast stagnacji i zapaści można mówić o rozwoju, a wszystko dzięki naszym rodakom.

Po oby stronach ołtarza

Gdy w Holandii człowiek widzi wysportowanego mężczyznę w wieku około 20 lat, dzierżącego pod ręką świętą figurę, może pomyśleć, że ma przed oczyma młodocianego przestępcę lub wandala, który chce dokonać świętokradztwa. Chwilę późnej wrażenie jednak znika, gdy posąg pojawia się na ołtarzu, a młodzieniec uklęka w jednej z ław kościoła. Okazuje się, że to Polak, który niedawno przyjechał do Holandii za pracą i pomaga w odprawianiu niedzielnej mszy.

Chwilę później kościół staje się prawie pełen. Gdy zaś ksiądz podchodzi do ołtarza, rozbrzmiewają polskie pieśni sakralne. Tak wygląda praktycznie każda niedziela w polskiej parafii, w Trudokerk, w Eindhoven.

Powstała 1 stycznia, polska parafia w Eindhovenm, chociaż ma niespełna 3 miesiące, to frekwencji mogą jej pozazdrościć holenderskie odpowiedniki.

Kościół odpowiada na potrzeby

To jedna z pierwszych polskich parafii w Holandii. Oficjalnie rozpoczęła swoją działalność 1 stycznia 2019 roku. Niemniej msze po polsku odbywały się tam już od dłuższego czasu. Wszystko z racji ogromnej ilości mieszkających tam Polaków. Władze holenderskiego kościoła, wychodząc im naprzeciw, postanowiły więc w końcu uregulować prawnie te kwestie i zamiast organizowania pojedynczych mszy, postanowili stworzyć osobną parafię, na której czele stanął ksiądz proboszcz Krzysztof Obiedzinski.

Dla Polaków, o Polakach i z Polakami

Wydawać by się mogło, że kościół w XXI wieku to przeżytek. Frekwencja na niedzielnych mszach w polskiej parafii, pokazuje jednak coś zgoła innego. Takich tłumów mogą pozazdrościć nawet czasem inne lokalne, holenderskie parafie. Wielka w tym zasługa Polonii. Do kościoła na msze w swoim ojczystym języku bardzo często chodzą ludzie starsi, mający nieraz więcej niż 60 lat. To emigrancji, którzy uciekli z PRL ’u na zachód w latach 80 i wybrali właśnie Holandię jako kraj, w którym chcą zacząć nowe życie. Chociaż ludzie ci mówią doskonale po niderlandzku, to jednak właśnie polskie msze pozwalają im poczuć cząstkę ojczyzny na obczyźnie. Drugą grupę stanowią ludzie młodzi często 20-30-letni. Wieli z nich przyjeżdża do Holandii tylko na kilka miesięcy, po to, by się dorobić. Inni dopiero co tutaj się sprowadzili w poszukiwaniu lepszego życia. Ludzie ci będąc w nowym środowiskum szukają więzi z krajem, z innymi Polakami.

Tę możliwość dają im zaś właśnie polskie msze. Budujące jest również to, iż do kościoła przychodzi wielu zmęczonych pracą robotników tymczasowych, którzy pomimo 10-godzinnego etatu, przez 6 dni w tygodniu, znajdują chwile, by spotkać się z Panem i pomodlić za rodzinę, która została w Polsce.

Ogromną rolę w tym wszystkim odgrywa też polski proboszcz. Dla wielu z przychodzących do kościoła nie jest tylko i wyłącznie kaznodzieją. Jest również przyjacielem, a czasem nawet psychologiem. Ponieważ czy to w swobodnej rozmowie, czy w konfesjonale wielu rodaków szuka możliwości, by się wyżalić, czy przedstawić swoje obawy dotyczące pracy w Niderlandach.

Polska parafia w Eindhoven łączy emigrantów z całej okolicy i stanowi miejsce religijnej i kulturalnej ostoi Polaków w Holandii.

Polska parafia to również ostoja tradycji. Widać to nie tylko w wielkanocnym święceniu koszyczków, czy uroczystych mszach okresu Bożego Narodzenia. Parafia księdza Obiedzińskiego przygotowuje blisko setkę dzieci do przyjęcia pierwszej komunii świętej. Są to dzieci młodych polskich emigrantów, którzy chcą podtrzymywać wyniesione z domu tradycje, pomimo mieszkania na obczyźnie.