Polka kluczowym świadek w sprawie zabójstwa w Nijmegen

Polacy stracili wszystko, ale los się do nich uśmiechnął.

Belgijska policja rozpoczyna poszukiwania Polki, mogącej być świadkiem morderstwa naszego rodaka, którego ciało znaleziono latem zeszłego roku w Nijmegen.

Najnowsze informacje z Holandii przekazane przez tamtejszy wymiar sprawiedliwości mówią, iż zdaniem sądu poszukiwana kobieta znajduje się obecnie w Antwerpii. Dlatego też w poniedziałek, na rozprawie dotyczącej zabójstwa 53-letniego Jarka, wydano za kobietą europejski nakaz dochodzeniowy (nie mylić z nakazem aresztowania).

Ciało w namiocie

Nasza rodaczka ma być ważnym elementem procesu w sprawie zabójstwa polskiego bezdomnego, Pana Jarosława. 53-latek został znaleziony martwy w swoim namiocie na prowizorycznym obozowisku w gaju, na Nieuwe Ubbergseweg. Sekcja zwłok wykazała, iż człowiek ten zginął śmiercią tragiczną spowodowaną przez osoby trzecie 19 lub 20 czerwca. Mówiąc prościej, ktoś go zamordował. Kilka dni później prowadzone dochodzenie pozwoliło namierzyć podejrzanego o morderstwo. Policja aresztowała 32-letniego Adriana W. w Rotterdamie. Człowiek ten jest również obywatelem Polski i tak samo, jak zmarły jest bezdomnym.

 

Motyw

Po ponad pół roku od zabójstwa, sąd ani prokuratura nie ujawniają motywu oraz szczegółów zajścia. Nieoficjalne, najnowsze informacje z Holandii wskazują, iż na campingu miało dojść do bójki, poprzedzonej libacją. Szarpanina miała zakończyć się tragicznie, uduszeniem 53-latka. Wszystko to jednak w dużej mierze domysły. Sprawę mają pomóc rozwikłać zeznania kobiety. Adwokat oskarżonego nazywa ją nawet najważniejszym świadkiem w sprawie, ponieważ podczas całego incydentu miała być w obozie, w przydrożnych krzakach.

 

Letnie obozy

Zamordowany Polak był bezdomnym, ale nie bezrobotnym. Mężczyzna był pracownikiem sezonowym i pracował u okolicznych przedsiębiorców. Niestety, tak jak wielu innych tamtejszych dzikich lokatorów, nie stać go było na wynajęcie pokoju. Dlatego ludzie ci rozbijali swoje namioty w okolicach firm. Miejscowi mieszkańcy mówią wręcz o pewnym rytuale, w którym obozowiska pustoszały z samego rana, by zaludnić się dopiero późnym popołudniem, gdy wracali do nich pracownicy. Ten łatwy do rozeznania plan dnia, był również brany swego czasu jako możliwy motyw. Polak miał, wracając z pracy, spotkać swojego rodaka gmerającego w obozowych namiotach. To zaś skończyło się bójką. Na chwilę obecną jednak teoria ta raczej nie jest już brana pod uwagę.

 

Obrona

Obrońca Adriana W. oprócz chęci przesłuchania wspomnianej już kobiety chce, by wykonano dokładne badania DNA z okolicy nosa i ust ofiary. Chodzi bowiem o to, by sprawdzić, czy faktycznie znajdują się tam dowody świadczące na niekorzyść oskarżonego. Z ekspertyzą tą jest jednak dość duży problem. Po pierwsze Jarek został już dawno skremowany. Po drugie zabezpieczone ślady zawierają zbyt dużo krwi denata i innych zanieczyszczeń, by wykonać niepodważalne, wiarygodne badania. Wszystko więc powoduje, iż jedynym obecnie przełomem w śledztwie mogą być zeznania poszukiwanej Polki. Te jednak z uwagi na brak jej stałego miejsca zamieszkania są wyjątkowo żmudne. Być może jednak belgijskim funkcjonariuszom uda się ją odnaleźć i kobieta  jako świadek w przyszłym miesiącu stanie przed sądem. Wymiar sprawiedliwości chce wtedy przesłuchać również innych mieszkańców obozu. Jest to o tyle ważne, gdyż najnowsze informacje z Holandii mówią, że merytoryczny początek rozprawy zaplanowano na 6 kwietnia.