Polak złapany na gorącym uczynku i zrzucony z roweru

Przestępca rodem znad Wisły miał wyjątkowego pecha w Doetinchem. Funkcjonariusze tamtejszej policji namierzyli naszego krajana, gdy ten dokonywał zaboru mienia w postaci elektrycznego roweru. Oczywiście zabór ten miał miejsce bez zgody i wiedzy właściciela jednośladu.

Awantura w Prinsenhof, w Doetinchem jaka miała miejsce 12 sierpnia, wyglądała tak, jakby doszło do nieoczekiwanej zmiany miejsc. W pewnym momencie przechodnie widzieli jak kilku dorosłych mężczyzn zagradza drogę rowerzyście, a ten próbuje ich wyminąć. To się jednak nie udaje. Cyklista zostaje zrzucony z jednośladu. Wszystko to wyglądało, jakby rowerzysta padał ofiarą brutalnej kradzieży roweru. Sęk jednak w tym, iż złodziejem w całej tej sytuacji był właśnie Polak siedzący na elektrycznym rowerze. Grupą, która go tak bezpardonowo zatrzymała, było kilku oficerów w cywilu. Nasz rodak bowiem chwilę wcześniej przywłaszczył sobie czyjś jednoślad. Wszystko to jednak działo się pod bacznym okiem policji, która mając niezbite dowody winy migranta, postanowiła go aresztować.

 

Rower elektryczny - nowa moda u rabusiów

Rowery elektryczne stały się w ostatnim czasie bardzo popularne wśród złodziei jednośladów. Większość z nich zamykana jest przez Holendrów tak samo, jak zwykłe dwukołowce, przez co doświadczeni złodzieje nie mają problemów z przecięciem linki, łańcucha czy jakiejkolwiek innej blokady. Tak samo łatwo neutralizuję wszelkie dodatkowe wbudowane zabezpieczenia (np. czasem po prostu podnosząc go). Gdy dodamy do tego cenę takiego sprzętu i ogromny popyt na niego na rynku wtórnym, okazuje się, iż robi się z tego dość intratny biznes. Ryzyko przyłapania jest bowiem praktycznie identyczne jak w przypadku zwykłego roweru, a zyski kilkakrotnie większe.

 

Kontrdziałania

O wielkiej popularności rowerów elektrycznych w półświatku wie również policja. Dlatego funkcjonariusze w wielu miastach prowadzą tajne operacje. Sprawując pewnego rodzaju subtelny nadzór nad tego typu pojazdami licząc, iż tak jak w przypadku Polaka, uda im się złapać złodziei, a może nawet rozbić całą szajkę. Dlatego też w Doetinchem policja nie wyklucza kolejnych aresztowań. Wątpliwe bowiem, by nasz rodak działał od początku do końca sam, tym bardziej, iż zaginione rowery z Holandii bardzo często odnajdują się w krajach Europy Środkowej i Wschodniej.