Polak zaprzecza, iż chwycił za nóż

Awantura na drodze kończy się atakiem nożem

Polak stanowczo zaprzecza, iż złapał za nóż i dźgnął nim chłopaka w Leystad. Jak wskazuje 38-letni przybysz znad Wisły, on po prostu spokojnie poszedł do domu i nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Czy sąd mu uwierzy?

 

Oskarżyciel prowadzący sprawę dotyczącą wydarzeń z 23 czerwca 2019 roku na jednym z placów w Lelystad, nie jest do końca pewien, co tam zaszło. Wiadomym jest jedynie, iż tej nocy znaleziono tam chłopca z głęboką raną ciętą przy nosie. Wiadomo też, iż kilku świadków widziało w okolicy naszego 38-legniego rodaka i to właśnie jego wskazali jako możliwego sprawcę ataku na młodego człowieka.

 

Rycerski Polak

Polak jednak konsekwentnie zaprzecza jakoby miał cokolwiek wspólnego z cięciem młodego człowieka. „Tego wieczoru byłem coś zjeść i napić się w tamtejszej restauracji. Na placu spotkałem Polkę, która była bardzo zdenerwowana. Powiedziała mi, że była dotykana przez kilku marokańskich chłopców” – przekazał w sądzie nasz obywatel.
Nasz rodak w rycerskim geście chciał rozmówić się z młodzieżą, która uchybiła czci kobiecie. Jak jednak wskazał, nie poszło to po jego myśli. Grupa natychmiast powaliła mężczyznę na ziemię. Nie miał on najmniejszych szans, jeśli doszłoby do starcia. Przekazał więc sędziemu, iż lekko poobijany i podrapany wstał i wrócił do domu.

 

Pytanie

Prokurator uważa jednak, iż ta historia raczej się na tym nie skończyła. Jeśli Polak wrócił do domu, to czemu jeden z nastolatków trafił na pogotowie z głęboką raną na twarzy, spuchniętym okiem i krwotokiem?
W tym momencie pojawiają się zeznania świadków. Jeden z nich wskazuje, iż po szamotaninie, nieco dalej Polak zaatakował nożem innego nastolatka, dźgnął go i wyrzucił ostrze w krzaki.
Inny zaś wskazuje, iż widział, jak 38-latek siedzi na jakimś nastolatku i dość mocno obija go pięściami.
Ktoś inny słyszał zaś, jak mężczyzna jeszcze przed pierwszą bójką miał wykrzykiwać rasistowskie hasła.
Co na to nasz rodak? „Byłem w szoku, kiedy to wszystko usłyszałem, w ogóle nie rozumiem tych zeznań świadków” – powiedział sędziemu.

 

Ofiara

Sama ofiara też nie jest zbyt pomocna. Nie wie, co się stało. „Widziałem całą tę moją krew, próbowałem wstać, ale zostałem kopnięty przez dwóch mężczyzn. W pewnym momencie straciłem przytomność”. Mowa jest więc o dwóch napastnikach, a nie jednym. Nasz rodak był zaś sam.
W efekcie, jak wskazał prokurator: „Nigdy nie poznamy pełnej historii tego wydarzenia”. Wiele bowiem wskazuje na to, iż sami nastolatkowie marokańskiego pochodzenia nie mówią wszystkiego.

 

Kara

Mimo tych niedopowiedzeń i rozjeżdżających się zeznań świadków prokurator uważa Polaka za winnego i domaga się dla niego 16 dni aresztu, a także 150 godzin prac społecznych. Czemu akurat tyle dni za kratami? Ponieważ mężczyzna już tyle spędził w areszcie śledczym.

Obrona domaga się uniewinnienia naszego rodaka: „Jest niewielu świadków, którzy faktycznie widzieli nóż. A ofiara i jej przyjaciele mogli ujednolicili swoje zeznania, prawdopodobnie po to, aby pominąć swój udział w bójce”. Zdaniem adwokata dźgnięcie było waśnią między Marokańczykami. Rycerski Polak, jako osoba z zewnątrz idealnie nadał się zaś na kozła ofiarnego.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok zapadnie za dwa tygodnie.

 

 

 

Źródło:  AD.nl