Polak zaatakował panią premier Danii
Przenosimy się na chwilę z Holandii do Danii. Okazuje się bowiem, iż również tam polscy migranci nie dają zapomnieć o sobie. Na nieszczęście zwrócili na siebie uwagę w najgorszy możliwy sposób. Nasz 39-letni rodak zaatakował bowiem panią premier tego kraju.
Atak
Premier Danii Mette Frederiksen została zaatakowana w piątek na placu w centrum Kopenhagi. Prezeska Rady Ministrów prowadziła tam wtedy agitację wyborczą przed głosowaniem do Europarlamentu. W pewnym momencie podszedł do niej mężczyzna i dość mocno szarpnął ją za ramię. W efekcie socjaldemokratka przewróciła się, doznając lekkiego urazu kręgosłupa.
Polski napastnik
Sprawca został szybko zatrzymany. Okazało się, iż był nim 39-letni Polak mieszkający w Danii od 2019 roku. Mężczyzna trafił do aresztu, a o sprawie zrobiło się głośno na całym świecie. Rozgłos temu wydarzeniu nadało w dużej mierze to, co stało się kilka dni temu w Niemczech, gdzie muzułmanie zaatakowali prawicowych polityków. W tym ataku też ludzie początkowo dopatrywali się motywów politycznych. Szybko jednak stało się jasne, iż jest to błędny trop.
Pod wpływem
Polak miał być bowiem pod wpływem narkotyków i alkoholu. Zdaniem policji jego czyn nie był motywowany politycznie, terrorystycznie, nie miał na celu nikogo zastraszyć. – "Uważamy to za pojedynczy, spontaniczny akt i obecnie nie przyjmujemy jako wiodącą hipotezę w naszym śledztwie, że był to zaplanowany atak na premiera" – mówi agencji Ritzau Trine Møller, inspektor policji z duńskiej policji cytowany przez Polsat News.
Wiedział kto jest celem?
Podczas przesłuchania nasz rodak twierdził, iż jest niewinny. Dodał również, iż od lat mieszka w Danii i uważa panią Frederiksen za naprawdę dobrego premiera i nie ma jej nic do zarzucenia. Słowa te zapewne miały być linią obrony mężczyzny, niestety nieco go pogrążyły. Wskazały bowiem iż wiedział kogo spotkał na ulicy, wiedział, kim ona jest i jaką funkcję pełni.
Areszt
Po zatrzymaniu 39-latek został aresztowany. Sąd w piątek zdecydował, iż pozostanie on w celi przez co najmniej 12 najbliższych dni, do czasu rozprawy. Obawiano się bowiem, iż mógłby on uciec.
Holenderska rowerzystka
Czy takie sytuacje zdarzały się też w Holandii? Jakiś czas temu pisaliśmy o tym jak Ukrainiec zaatakował parasolką lidera FVD. Do procesu jednak nie doszło. Prokuratura zawiesiła postępowanie na okres próby dla przybysza ze wschodu. W Holandii zaś, gdy doszło do wypadku rowerowego byłego ministra Sandera Dekkera cyklistkę, która jechała obok niego, posądzono o atak o to iż celowo go złapała. Sąd jednak uniewinnił kobietę, wskazując, iż oskarżona odruchowo poruszyła ręką.
Jak jednak skończy się sprawa Polaka w Danii? Trudno powiedzieć. Jego wina nie budzi tu wątpliwości. Obrażenia pani premier są też większe niż szefa FVD. Duże znaczenie w tej sprawie może mieć więc kwestia poczytalnością w chwili ataku.
Źródło: Polsatnews.pl
Źródło: Nu.nl