Polak z fałszywą tożsamością w Utrechcie

Jak podały organy ścigania, w Utrechcie, we wtorek, do Urzędu Miejskiego przyszedł Polak. Dokumenty, jakimi się posługiwał, wzbudziły dość duże podejrzenie wśród urzędników. W efekcie do obcokrajowca wezwana została policja, która miała jednoznacznie potwierdzić to czy stojący przez przedstawicielami samorządu mężczyzna jest faktycznie tym, za kogo się podaje.

rozliczenie podatku z Holandii

Zatrzymanie

Patrol poprosił Polaka, by udał się z nimi na komendę w celu sprawdzenia jego tożsamości. Nasz rodak nie oponował. Na komisariacie jeszcze raz okazał dokumenty. Człowiek ten był dość pewny siebie. Dokumenty wydawały się w porządku. Problem pojawił się w momencie, w którym oficerowie pobrali odciski palców od zatrzymanego.

 

Ten sam człowiek, inne dane

Po tej czynności okazało się, że przed policjantami stoi dwóch ludzi w jednym ciele. Jednym z nich był człowiek z dowodu przedstawionego w urzędzie, drugim podejrzany, poszukiwany przez polskie władze w związku z przestępstwami narkotykowymi, kradzieżą i oszustwem. W tym momencie funkcjonariuszom zaświeciła się żółta lampka ostrzegawcza. Dokumenty musiały być sfałszowane.

 

Polak stworzył sobie nową tożsamość. Odciski palców zdradziły jednak policji kim jest naprawdę. 

 

Czerwone światło

Mundurowi postanowili więc zatrzymać Polaka, by ewentualnie w ramach ekstradycji wydać go polskim służbom. Dalsza analiza baz danych zrewidowała jednak te plany. Człowiek ten widniał również w kartotece kryminalnej Królestwa Niderlandów. Policja nie podaje paragrafów, za których przekroczenie nasz rodak trafił do kartoteki. Wiadomo jednak, iż ciążył na nim wyrok 5,5 roku więzienia. Mężczyzna w więzieniu jednak się nie stawił. Zniknął, przybierając najprawdopodobniej nową tożsamość. W efekcie wiele wskazuje na to, iż polski wymiar sprawiedliwości poczeka przynajmniej 5 lat na swojego podejrzanego. Mężczyzna będzie musiał najpierw odsiedzieć karę w holenderskim więzieniu.

To nie pierwszy taki przypadek, w którym podejrzani lub skazani prawomocnymi wyrokami Polacy ukrywają się w Holandii. Funkcjonariusze policji informują, iż zatrzymują takich uciekinierów nie tylko przy okazji awantur domowych, pijackich burd czy popełnianych przestępstw. Czasem zbiega w Niderlandach udaje się namierzyć podczas tak błahych czynności jak przejście na czerwonym świetle, czy przekroczenie prędkości w terenie zabudowany lub nawet podczas rutynowej kontroli drogowej. Jak wskazują bowiem Holendrzy, wielu zbiegów zapomina, iż oficerowie mają dostęp do europejskiej bazy danych, w której nikt się nie ukryje.

Źródło: Ad.nl