Problemy kadrowe w holenderskich domach publicznych

Okazuje się, iż w Królestwie Niderlandów problemy kadrowe nie dotyczą tylko i wyłącznie informatyków, hydraulików czy pracowników budowlanych. Również właściciele domów publicznych borykają się z niedoborami kadry pracowniczej. W niektórych miastach kierownictwo musi odmawiać świadczenia usług nawet 80% klientów. Jaka jest przyczyna tych problemów? Bynajmniej nie zarobki. Z racji epidemii wiele pracownic i pracowników po prostu odeszło z zawodu.

Wszystko to brzmi jak żart. Jeśli jednak przyjrzymy się sytuacji w Niderlandach dość łatwo zrozumieć przyczyny całego problemu. Domy publiczne i kluby nocne, w których pracował personel rozrywkowy były bardzo długo zamknięte. W efekcie panie i panowie pracujący tam często na umowach innych niż klasyczne umowy o pracę, zostawali bez dochodów. To zaś doprowadziło do tego, iż ludzie ci tak samo jak, np. kelnerzy po prostu się przebranżowili. Znaleźli zatrudnienie w innych działach gospodarki. Praca tam podjęta okazała się zaś na tyle satysfakcjonująca, iż nie chcą już wracać do starych pracodawców.

 

Mało kto się spodziewał, iż problemy ze znalezieniem pracowników dosięgną i tej branży. 

 

Brak chętnych

Jak wskazuje mediom właścicielka agencji towarzyskiej Yantra wakatów nie ma kim zastąpić. Bizneswoman doskonale wie, iż jest to specyficzna praca i nie każdy się do niej nadaje. Niemniej chętnych po prostu nie ma. Raz nie jest to praca dla każdego, a dwa wielu boi się powtórnego zamknięcia branży. Dość powiedzieć, iż nawet teraz usługodawcy tego typu cierpią z racji na nakaz zamknięcia lokali już o godzinie 17.  W efekcie nawet zachęty finansowe w postaci wysokiej tygodniówki nie zdają rezultatu.

Popyt przewyższa podaż.

Podobne zdanie ma również właściciel Courtesan Club w rozmowie z AT5. Jego zdaniem starzy pracownicy wrócą dopiero gdy pandemia zostanie pokonana i wszystko wróci do normy. Wszyscy boją się ryzyka zakażenia, zwłaszcza w przypadku tak kontaktowego zawodu. Sprawia to, iż klienci muszą ustawiać się w długich kolejkach. Jak ustaliły holenderskie media, niektórzy na zamówione świadczenia muszą czekać nawet kilka dni. Bardziej skomplikowane usługi są często nawet anulowane. Kierownictwo domów publicznych wskazuje bowiem,  iż nie może poganiać pracowników, ponieważ w tym momencie doszłoby do spadku jakości świadczonych usług. W branży tej zaś prestiż i renoma są wszystkim.

 

Źródło: wydarzenia.interia.pl