Polak w Holandii i problemy z kobietami

Nie każdy związek kończy się słowami „zostańmy przyjaciółmi”. Perypetie Polaka z Alphen dobitnie świadczą o tym, iż piekło nieudanego związku może naprawdę pojawić się dopiero po rozstaniu. Tym bardziej jeśli ma się taką ex jak nasz rodak. 

W małżeństwie naszego rodaka ewidentnie się nie układało. Para postanowiła więc, w dość burzliwych okolicznościach, zakończyć swój związek. Po jakimś czasie mężczyzna znalazł sobie nową partnerkę. Chciał na nowo ułożyć sobie życie. Jego ex nie chciała jednak dać za wygraną i pozwolić, by po tym wszystkim „jemu” się udało zacząć od nowa. W końcu mężczyzna nie wytrzymał, sprawa trafiła do sądu.

 

Proces ex

Proces przed sądem w Hadze obnażył piekło relacji damsko-męskich. Ostatni okres z życia Polaka obfitował w wiele nieprzyjemnych incydentów, które bez ogródek zmieniły jego życie w koszmar. Pewnego dnia mężczyzna znalazł na swoim pojeździe gruby sznur z pętlą.  Para miała się na nim powiesić. Był to taki „niewinny” prezent pozostawiony od byłej żony. Pytana o taką jawną formę zastraszania, kobieta nie zaprzeczyła. Stwierdziła jedynie, iż to była jej odpowiedź na jego słowa.

„Prezent” ten to był jednak małoznaczący drobiazg przy tym, co działo się od dłuższego czasu. Ex wyraźnie dręczyła naszego rodaka. Kobieta miała wysyłać mu setki maili i wiadomości. Oprócz tego wielokrotnie wydzwaniała do niego z różnych zastrzeżonych numerów telefonów. Jak wspominał nasz rodak, przez miesiące takich działań popadł on w pewnego rodzaju psychozę. Nie mógł już tego znieść. Nie potrafił normalnie pracować. Polak musiał zrezygnować z wielu kontaktów ze swoimi klientami, by móc spotykać się z psychologiem. Była żona stwierdziła przed sądem zaś, iż wszystkie te setki telefonów, wiadomości i mali to była odpowiedź na kłamstwa, jakie przekazywał były mąż im wspólnym dzieciom na jej temat.

 

Tego było za dużo

Mężczyzna pomimo zszarganej psychiki, starał się jakoś znieść byłą żonę. Czara goryczy przelała się jednak pod koniec roku. 23 grudnia ex pojawiła się w firmie mężczyzny. Doszło tam, jak można się domyśleć do awantury, podczas której kobieta tak mocno kopnęła Polaka w krocze, iż ten upadł. Tego było już za dużo. Rozwodnik zgłosił nękanie na policję.

 

Sąd zapoznając się z materiałem dowodowym w całej sprawie stwierdził, iż cała sytuacja jest wyjątkowo nieprzyjemna. Jak zwykle bywa bowiem przy takich procesach, para prała przed wymiarem sprawiedliwości „swoje brudy”. Wyrok mógł być jednak tylko jeden. Kobieta została uznana za winną i skazana na 180 godzin prac społecznych, z czego 90 godzin w zawieszeniu, za napaść i prześladowanie jej byłego męża.