Polak strzelał, by ratować dzieci przed porwaniem
Przed sądem w Holandii toczy się proces 50-letniego Polaka. Mężczyzna oskarżony jest o zabójstwo trenera kick-boxingu, do jakiego doszło 30-sierpnia. Nasz rodak przyznaje się do tego, iż zabił człowieka. Wskazuje jednak, iż strzelił w obronie dzieci. Obawiał się bowiem o ich zdrowie i życie.
O sprawie Polaka napomknęliśmy, gdy pisaliśmy o tym, iż podczas polowania na naszego rodaka zamknięto przypadkiem Ormianina. Teraz jednak z racji piątkowego procesu 50-katka, który strzelił do znanego trenera, warto bliżej przyjrzeć się jego sprawie.
Strzelanina
Śmiertelny strzał, a właściwie to strzelanina, miał miejsce w biały dzień, na środku ulicy w dzielnicy mieszkalnej, 30 sierpnia na Batenburglaan, w Uden. Z racji na miejsce zdarzenia praktycznie wszystko zarejestrowały kamery. Nagrania z monitoringu zdaniem Tomasza P. i jego obrońcy dobitnie wskazują, iż Polał strzelił, by ratować swojego klienta i jego dzieci.
Zawód podwyższonego ryzyka
Nie każdy Polak w Holandii pracuje w szklarni czy centrum dystrybucji. Część naszych rodaków zasiada w bankach, sklepach, firmach IT. Część zaś wstępuje do policji straży itd. Niektórzy podejmują się jednak rzadszych profesji. Taką osobą był właśnie 50-letni Polak pracujący jako ochroniarz. Człowiek ten śmiertelnie postrzelił napastnika podczas swojej pracy, w czasie wykonywania czynności służbowych.
Prawnik Polaka w trakcie procesu jasno nakreślił sytuację, w której znalazł się jego klient. Na nagraniu widać jak samochód z Polakiem zostaje nagle zablokowany, a z blokującego drogę pojazdu nagle wyskakuje dwóch ludzi, którzy są wyraźnie nastawieni agresywnie. 50-latek domyśla się, iż celem jest znajdujący się w samochodzie klient lub jego rodzina – dzieci, z którymi mieszka na Batenburglaan. Polak został bowiem wynajęty, ponieważ mężczyźnie grozili producenci syntetycznych narkotyków, u których rzekomo klient miał długi.
Jak wspominał Polak, do całego incydentu doszło praktycznie przed domem. Napastnicy mogli więc zaatakować jego klienta lub porwać jego dzieci z mieszkania.
Ucieczka
Polak i jego klient początkowo starali się uniknąć konfrontacji, uciekając do domu. Podczas jednak tej akcji klient 50-latka został uderzony młotkiem w głowę. Polak w tym momencie wyciągnął broń. Jak zeznał P. przed sądem: „Chciałem ich odstraszyć, strzelając w powietrze. Ale poślizgnąłem się. A potem ten drugi mężczyzna mnie zaatakował”. Chodzi o to, iż napastnicy, widząc zagrożenie w ochroniarzu, skierowali się ku niemu. Doszło do walki, w której ochroniarza zaatakował kick-bokser. Szarpanina zeszła do „parteru”. Podczas wymiany ciosów Polak strzelił.
Świadom tego co zrobił
Polak jest świadom, iż odebrał życie człowiekowi i bardzo tego żałuje. Podczas rozprawy na sali znajdowali się członkowie rodzinny ofiary. 50-latek nawiązał więc do nich. „To, co się stało, to straszna tragedia. Bardzo mi przykro z powodu rodziny. Ale ja tego nie chciałem i nie mogę tego cofnąć”. Poprosił również sąd, za pośrednictwem swojego adwokata, by ten zwolnił go z aresztu. Sędzia jednak nie zgodził się na złagodzenie środka zapobiegawczego.
Trener mistrzów świata
Śmiertelny strzał trafił 53-letniego trenera mistrzów świata w kick-boxingu. Postać znaną i szanowaną. Wiele jednak wskazuje, że człowiek ten zszedł na złą drogę. Nieoficjalnie zwraca się uwagę na jego silne powiązania ze światem przestępczym, które miały trwać już od pewnego czasu. Być może więc Polak faktycznie uratował zdrowie i życie dzieci swojego klienta.