Chcieli zgarnąć Polaka, a do aresztu trafił Ormianin

Mężczyzna wziął zakładników w pubie w Ede

Przed sądem w Den Bosch ruszyło pierwsze wstępne przesłuchanie Ormianina. Mężczyzna ten został zatrzymany przypadkiem we wrześniu tego roku. Od tego czasu spędza dni w celi aresztu. Sąd zaś nie zgadza się na wcześniejsze opuszczenie celi, choćby na Święta Bożego Narodzenia z rodziną i dziećmi.

Policja w Holandii prowadziła poszukiwania w sprawie strzelaniny, w której śmierć poniósł Stef Muller. 53-letni trener kickboxingu zginął, gdy ktoś otworzył do niego ogień 30-września tego roku w Uden. Policja i prokuratura podejrzewając, iż nie był to przypadek, a zaplanowane morderstwo, rozpoczęła poszukiwania osoby, która mogła pociągnąć za spust.

Polak zabójca

Dość szybko natrafiono na ślad możliwego „cyngla”. 10 września grupa policyjnych antyterrorystów dokonała nalotu na dom w Heuvel, w Vorstenbosch. To właśnie tam zatrzymano 49-letniego Polaka. Nasz rodak, zdaniem sądu, jest odpowiedzialny za morderstwo. Czy on zaplanował wszystko, czy tylko pociągnął za spust na czyjeś zlecenie to ma ustalić proces. W najbliższy piątek będzie mieć miejsce pierwsza rozprawa w jego sprawie.

Ormianin trafia do aresztu

Skąd więc wspomniany wcześniej niewinny Ormianin? Otóż w tym samym czasie do na mieszkania Polaka, antyterroryści weszli też do jednego z mieszkań na Geffense Kloosterstraat. Istniało bowiem pewne prawdopodobieństwo, iż podejrzany może właśnie się tam znajdować. Jak już wiadomo Polaka tam nie było. Zamiast niego funkcjonariusze spotkali przerażonego nalotem 27-letniego Ormianina. Człowiek ten kompletnie nie wiedział, co się dzieje. Był przerażony, a widząc oficerów z długą bronią, krzyczał tylko panicznie, że jest niewinny.
Mimo krzyków 27-latek trafił do aresztu. Szybko jednak ustalono, iż faktycznie nie ma on raczej nic wspólnego z zabójstwem, a trop wiodący to tego mieszkania musiał zawierać błędy.

 

Maksymalny pech

Mężczyzna faktycznie nie miał nic wspólnego z zastrzeleniem trenera kickboxingu. Tak jak jednak pisaliśmy, zanim to stało się jasne, upłynęło kilka dni. W tym czasie policja prowadziła rutynowe działania, tak jakby był on zamieszany w tę sprawę. Do domu 27-latka weszli więc policyjni technicy, którzy dokonali przeszukania. W efekcie wyszło na jaw, iż Ormianin nie jest tak do końca „niewinny”. Znaleziono u niego bowiem 979 gramów amfetaminy i 285 gramów ecstasy. Prokuratura oskarżyła go więc od razu o handel, a także powiązania z produkcją narkotyków. Ormianin, zanim przyszło zwolnienie z aresztu w sprawie zabójstwa, trafił do niego za handel narkotykami.

Migrant nie wyjdzie z aresztu

We wtorek obrońca 27-latka apelował, aby sąd wypuścił Ormianina z aresztu, zmieniając środek zapobiegawczy na lżejszy. Sąd jednak się nie zgodził, argumentując, iż może on w tym czasie wrócić do handlu narkotykami lub wpływać na świadków. Do czasu więc procesu pozostanie za kratami aresztu. Ten zaś będzie miał miejsce dopiero w marcu przyszłego roku. Zamiast Świąt z dziećmi 27-latka czeka Boże Narodzenie za kratami.