Polak – sędzia we własnej sprawie pójdzie siedzieć
Wracamy do sprawy naszego 42-letniego rodaka. Mężczyzna ten przyjął pod swój dach w Holandii bezdomnego Polaka, którego spotkał w pociągu. Ten jednak za dobroć odpłacił mu kradzieżą pieniędzy, które gospodarz odkładał na wakacje z dziećmi. Wkurzony Polak, zamiast zawiadomić policję, postanowił rozwiązać sprawę sam, co skończyło się przed sądem.
Przypomnijmy. 2 czerwca tego roku nasz rodak pobił w Bospark w Alphen swojego krajana. Podczas ataku użył metalowej rurki, która okazała się bardzo groźną bronią. Przemysław G. uderzał swoją ofiarę z taką siłą, iż połamał mu nogę w taki sposób, że ofiara straciła dużo krwi i w stanie ciężkim została zabrana do szpitala. Oprawca zaś z racji, iż całe zajście miało miejsce na „oczach” kamer monitoringu, został bardzo szybko ujęty i trafił za kraty aresztu.
Podczas procesu
42-latek przedstawił sądowi historię, jak to zawiódł się na człowieku, któremu chciał pomóc. Oskarżony przyjął bowiem pod swój dach bezdomnego rodaka, któremu za darmo zaoferował gościnę, wliczając w to nie tylko dach nad głową, ale i wyżywienie. W zamian G. chciał, by bezdomny pomógł mu trochę w ogrodzie. Ten jednak za ową dobroć odpłacił się mu kradzieżą jego oszczędności, które zbierał na wakacje z dziećmi. W tym momencie oskarżony nie wytrzymał. Dopadł bezdomnego i zaatakował, przez co znalazł się przed sądem.
Wyrok
Prokuratura chciała, by wymiar sprawiedliwości skazał G. na 30 miesięcy więzienia, z czego 10 miałoby być warunkowo umorzonych. Tak duży wymiar kary powodował, iż Przemysław G. sam mógłby znaleźć się na ulicy. Więzienie równa się bowiem utarcie pracy, a co za tym idzie, skutkuje niemożliwością uiszczenia opłat za dom. W efekcie mogłoby to doprowadzić do eksmisji.
Sąd jednak analizując całą sytuację, nie zgodził się z żądaniami prokuratora. Skazał Polaka na 10 miesięcy więzienia, z czego ostatnie 4 warunkowo mu zawiesił. Oprócz tego skazany ma udać się na przymusowe leczenie agresji. Istnieje więc szansa, że Polakowi uda się utrzymać dom.
Sprawa naszych rodaków wywołała pewne poruszenie nie tylko wśród Polonii, ale i samych Holendrów. Mieszkańcy Niderlandów nie potrafili zrozumieć, jak można okraść kogoś, kto wyciąga do nas pomocą dłoń, daje dach nad głową i jedzenie. W efekcie, znów niektórzy mają nas za nieczułych i wrednych drani, chociaż część widzi w tym też dobroć 42-latka, który nie był obojętny na krzywdy bliźniego. Jednak finalnie on też okazał się tym złym, masakrując ofiarę.