Polak kluczowym świadkiem w holenderskim śledztwie

"Wtyka" w sądzie w Rotterdamie

Nasz rodak Marek O. może być kluczowym świadkiem w śledztwie w sprawie niderlandzkiego przedsiębiorcy. Sąd zgodził się na przesłuchanie Polaka, którego zeznania mogą decydować o winie lub niewinności Holendra.

Niderlandzki rolnik Gert S. oskarżony jest o co najmniej trzy podpalenia na swoich farmach oraz o defraudację i pranie brudnych pieniędzy. Dochodzenie trwa już od dłuższego czasu i zdaniem prokuratury praktycznie wszystkie dowody wskazują na winę podejrzanego. W poniedziałkowy poranek pojawił się jednak przełom. Podczas jednej z rozpraw przygotowawczych (forma przeglądu przedprocesowego omawiającego stan śledztwa), sędzia zgodził się na prośbę obrony.

 

Pożary

Na farmach 37-latka doszło w sumie do siedmiu pożarów. Wszystkie miały miejsce między lipcem 2018 a czerwcem 2019. Pięciokrotnie zapaliła się np. jedna z farm w Werkhoven. Prokuratura dysponuje zaś dowodami, wedle których oskarżony miał spowodować trzy z nich. Wszystko to powiązane jest ze wspomnianą już defraudacja i ewentualnym praniem brudnych pieniędzy.

Adwokat Holendra cały czas zapewnia, iż jego klient jest niewinny. Aby to udowodnić, poproszono o przesłuchanie kliku dodatkowych świadków. Przez parę miesięcy sędzia odmawiał rozszerzenia procesu o kolejne osoby. Działanie to było nawet komentowane w pewnych kręgach jako uniemożliwienie obrony oskarżonemu. W końcu jednak sąd wyraził zgodę. Obrona może przesłuchać 4 nowych świadków.

 

Holendrzy

Przed sądem ma zeznawać między innymi sąsiadka S. Kobieta miała widzieć ogień w mieszkaniu mężczyzny, gdy jego nie było na terenie nieruchomości. Oprócz tego chwilę przed pojawieniem się płomieni spod domu oskarżonego miał odjechać podejrzany pojazd. Być może sprawców podpalenia.

Kolejnym świadkiem ma być kuzyn 37-latka, a zarazem pracownik jednej z firm podejrzanego. Mężczyzna ten ma złożyć oświadczenie, które uniewinni jego krewnego od zarzutów o defraudację.

Oprócz tej dwójki jako świadek ma stawić się również śledczy wysłany przez firmę ubezpieczeniową, który badał sprawy pożarów. Jego zeznania mają najprawdopodobniej wskazać, iż część z nich (jeśli nie wszystkie), to efekt przypadku.

 

Polak kluczowym świadkiem

W sprawie ma zostać przesłuchany również Polak, Marek O. Mężczyzna ten był pracownikiem jednej z upadłych już obecnie firm oskarżonego. Polak, będąc pod wpływem alkoholu, zaczął się uzewnętrzniać przypadkowej osobie. Podczas tej pijackiej paplaniny nasz rodak miał wyznać, iż wie dużo na temat pożarów w tym, co bardzo istotne, może nawet zna podpalaczy. Informację taką przekazał rozmówca Marka O., który również zeznawał przed sądem.

Problem jednak w tym, iż o Polaku słuch zaginął. Najprawdopodobniej wrócił on do ojczyzny i mieszka gdzieś nad Wisłą. Obrona musi więc zrobić wszystko, by go odnaleźć i nakłonić do zeznań. To może nie być jednak takie proste, skoro mężczyzna nie chciał o tym rozmawiać na trzeźwo i dopiero alkohol rozwiązał mu język. Oprócz tego obrona i sąd muszą wziąć pod uwagę kwestie logistyczne, administracyjne i to, czy naszego rodaka ściągać do Niderlandów, czy też prosić o wsparcie któryś z polskich sądów, by ten przeprowadził wideokonferencje. Wszystkie te sprawy administracyjne powodują, iż Polak, jeśli uda się go odnaleźć, stanie przed wymiarem sprawiedliwości najwcześniej dopiero w kwietniu przyszłego roku.