Polacy w pułapce na granicy z Holandią
Wczoraj wieczorem informowaliśmy Państwa o zamknięciu przez Holandie części granicy z Niemcami . Dzisiejszy poranek przyniósł już pierwsze "ofiary” tych obostrzeń. Polacy w pułapce na granicy Holandii nie wiedza co się z nimi stanie.
„Po całej nocy jazdy dojechaliśmy na granice pod Venlo. Tam zatrzymała nas straż graniczna razem z policją czy żandarmerią. Nie wiem. Poprosili od nas dokumenty. Celnicy chcieli nie tylko pasporty, dowody osobiste, ale też umowy o pracę. Okazało się, że nikt nie może wjechać. Kierowca coś tłumaczył po angielsku, że to są pracownicy, że maja szparagi zbierać ale strażnik miał to gdzieś. Mówił, że takie jest prawo i koniec. Pomocy stoimy tu na granicy jak jacyś debile. A my przecież w agencji leganie robotę dostaliśmy. Mieliśmy na delegację papiery, umowa miała być podpisana w Holandii już w firmie albo na domkach. Dodatkowo okazało się, że kierowca ma jakieś zaległe mandaty. Zbiera od nas pieniądze, ale my nie mamy. Potrzebuje 2000€ a zebrał ledwo 400€. Twierdzi, że go zamkną bo nie może zapłacić kar. Co teraz. Wpuścić nie chcą, a wracać nie można bo jak. W Polsce kwarantanna. Zróbcie coś!”
Taka wiadomość przyszła dziś rano na kontakt GP24 Marian K. z Gorzowa Wielkopolskiego. (pisownia oryginalna)
Zamknięta granica
Wydawać by się mogło, iż większość pracowników raczej wraca na święta do domu. Ci jednak, którzy jadą do pracy w Holandii, napotkali na poważny problem. Tak jak pisaliśmy wczoraj wieczorem duża część granicy niemiecko-holenderskiej została zamknięta. Dotyczy to rejonu Limburgii, czyli patrząc od strony Niemiec Nadrenii-Westfalii. W praktyce oznacza to, że wszyscy podróżujący jadący Autostradą A67 są zatrzymywani i zawracani. Przed Venlo Koninklijke Marechaussee (straż graniczna Królestwa Niderlandów), sprawdza pojazdy i decyduje, czy istnieje możliwość wjazdu do kraju. Granicę przekroczyć mogą tylko Holendrzy i osoby pracujące w Holandii.
Turystyka zakupowa
Decyzja o zamknięciu granicy przez Limburgię spowodowana jest chęcią powstrzymania niemieckiej turystyki zakupowej. Co roku, w okresie przedświątecznym, do Królestwa Niderlandów na zakupy przybywały tysiące Niemców. W sytuacji pandemii, klienci z landu o jednym z największych w kraju współczynniku zachorowań na COVID-19 nie są mile widziani. Restrykcję wprowadzono więc, by uniknąć rozprzestrzenianiu się patogenu w królestwie tulipanów.
Niezbędne dokumenty
Głos Polski śpiesząc na ratunek między innymi Panu Marianowi, skontaktował się z holenderską strażą graniczną. Koninklijke Marechaussee przekazał nam dokładne dane, na podstawie których obcokrajowcy, tacy jak np. polscy pracownicy sezonowi mogą wjechać pomimo obostrzeń na teren Królestwa Niderlandów. By przekroczyć granicę, potrzebne są następujące dokumenty:
- Dokument tożsamości
- Umowa o pracę lub werkgeversverklaring (potwierdzenie zatrudnienia) – dokument musi zawierać numer SoFi oraz dokładne daty potwierdzające, iż pracownik zaczyna pracę w tym okresie, a nie np. za tydzień lub dwa.
Polacy w pułapce
W praktyce oznacza to, iż wielu naszych rodaków może znaleźć się w takiej samej pułapce jak autor powyższej. Sytuacja dotyczy zwłaszcza wszystkich pracowników, którzy korzystali z agencji pośrednictwa. Ludzie ci nie posiadają bardzo często właściwych dokumentów. Nie mają bowiem podpisanej umowy o prace, to następuje dopiero po przyjeździe do Holandii. Dokumenty te nie mają również numeru SoFi, bo takowy nadawany jest po przybyciu do kraju (dotyczy nowych pracowników). W okresie świątecznym ogromne znaczenie ma też termin pracy. Część agencji wysyła busy z mniejszą ilością ludzi już teraz po to, by uniknąć mandatów w Holandii związanych z brakiem 1,5 odległości w pojeździe. Zwożenie trwa kilka dni, a ludzie zaczynają pracę dopiero po świętach. To zaś, dla straży granicznej oznacza, iż Polak nie spełnia wymogów (chce wjechać do kraju wcześniej, niż powinien). Skutek jest jeden: zatrzymanie go i cofnięcie z granicy.
Alternatywa
W zaistniałej sytuacji jedyne co można doradzić dziesiątkom Polaków w pułapce na granicy to objazd. Holandia graniczy z Niemcami na odcinku 577 km. Z tego tylko 1/3 przypada na zamkniętą granicę w Limburgii. Możliwy jest więc objazd przez Północ Holandii w rejonie Nijmegen i wyżej. Istnieje jednak obawa, iż również tam na skutek wzmożonego ruchu władze regionu podejmą podobną decyzję. Wtedy pozostanie więc jedynie objazd przez tren Belgii. To zaś wiąże się z dołożeniem setek kilometrów.