Polacy sprawcami wypadku, w którym ginie 3-letnie dziecko?

3-letni chłopiec z Millingen aan de Rijn zginął w piątek podczas poważnego wypadku samochodowego w Leuth, na skrzyżowaniu Kapitteldijk Steenheuvelestraat. W wypadku tym brali udział nasi rodacy. Czy Polacy są winni tragicznej śmierci dziecka?

Do wypadku doszło w ostatni piątek. Niemniej jednak ze względu na dobro rodziny zmarłego dziecka i na czynności dochodzeniowe, wiadomość na ten temat została przekazana dopiero niedawno przez funkcjonariuszy policji. Policja, pomimo upływu 5 dni od tego tragicznego zajścia w Leuth, nadal bada sprawę czołowego zderzenia dwóch samochodów osobowych.

 

Polacy są ofiarami

Zaraz po wypadku wiele osób wskazywało, iż to kierujący samochodem na polskich tablicach rejestracyjnych jest winny śmierci 3-letniego chłopca. Poglądy te to efekt bardzo złej renomy, jaką nasz naród ma w Królestwie Niderlandów. Od razu pojawiły się plotki, iż Polak był pewnie pijany i prowadził samochód „wężykiem”. Jednostka do spraw wypadków drogowych jednak ostro ukróciła te bajdurzenia.

 

Jak podają stróże prawa, matka jadąca z dwójką swoich dzieci z nieznanych dotąd przyczyn znalazła się po lewej stronie drogi. Tam zderzyła się z jadącym prawidłowo samochodem dwójki Polaków. W efekcie rannych w incydencie zostało pięć osób. Trzech dorosłych i dwójka dzieci. Większość z nich odniosła lekkie obrażenia i po opatrzeniu przez służby medyczne i obserwacji w szpitalu mogli udać się do domów. Nie można jednak tego powiedzieć o 3-letnim synu kobiety. Malec na skutek potężnego uderzenia przestał oddychać. Prowadzona na miejscu resuscytacja krążeniowo-oddechowa, jak i późniejsza akcja lekarzy w szpitalu nie przyniosła efektów. Chłopiec zmarł.

 

Czarny odcinek?

To nie pierwszy poważny wypadek w tym regionie. Lokalni mieszkańcy od dekad zgłaszali samorządowcom, iż jest tam niebezpiecznie i prędzej, czy później dojdzie do tragedii. Takowa miała miejsce 19 marca 2008 roku. Wtedy to autobus dosłownie przejechał na tamtym skrzyżowaniu po rowerzyście. Mężczyzna przeżył, ale do tej pory odczuwa bardzo poważne problemy zdrowotne.

Między innymi to wydarzenie sprawiło, że w 2011 roku diametralnie przebudowano drogę. Zmieniono wygląd skrzyżowania, tak by było ono bardziej przejrzyste i bezpieczne. To zaś jednak zdaniem tamtejszej społeczności przyniosło odwrotny skutek. Ludzie jeżdżą szybciej, mniej uważają. Efektem tego jest właśnie śmierć 3-latka.

Od paru dni w miejscu wypadku palą się znicze, ludzie kładą kwiaty, a dzieci pluszowe zabawki.

 

 

Chcesz podzielić się z naszymi czytelnikami najnowszymi informacjami z Holandii? Napisz do nas na GP24