Okupacja lotniska w Rotterdamie

42 odwołane loty z Schiphol

W Holandii strajkuje i protestuje wiele grup zawodowych i zrzeszeń domagający się pewnych praw lub określonych działań od pracodawców czy władz. To, co stało się jednak na lotnisku w Rotterdamie, jest absolutną nowością i ewenementem na skalę, jeśli nie świata to przynajmniej Holandii. Doszło tam bowiem do awantury i strajku okupacyjnego pasażerów. Jak to możliwe?

Jak podają władze portu lotniczego, grupa 150 pasażerów odmówiła opuszczenia sali odlotów w Rotterdamie. Stało się to po tym jak w niedzielę wieczorem odwołano ich lot do Ankary, stolicy Turcji i przełożono go najpierw na poniedziałek, a potem na wtorek. Za drugim razem zgromadzonym w terminalu, pechowym pasażerom puściły nerwy. Ludzie ci nie tylko wrzeszczeli, wykłócając się z obsługą. Zagrozili też czymś, co można nazwać strajkiem okupacyjnym. Wskazali, iż nie ruszą się z miejsca, a jeśli będzie to konieczne, zablokują też wejścia na terminach i doprowadzą w ten sposób do tego, iż inni pasażerowie też nie wylecą z Rotterdamu.

 

Wakacje

Samolot wyczarterowany przez jedno z biur podróży miał planowo wylecieć o godzinie 21:00 w niedzielę. Lot został odwołany, ponieważ maszyna musiała najpierw przylecieć z Turcji, gdzie już była opóźniona. Ludzie mieli więc odlecieć w poniedziałkowy poranek. Pasażerów zakwaterowano w hotelach, ale nie wszyscy skorzystali z tej okazji. Część poirytowanych podróżnych postanowiła zostać na lotnisku. Uznali bowiem iż spędzą w hali odlotów te kilka godzin. Niestety poniedziałkowy wylot też nie doszedł do skutku, a lot znów przesunięto na kolejny dzień. Wizja uciekającego urlopu poirytowała zebranych. Ludzie mieli też dość tego, iż nikt z nimi nie rozmawia. Nie było przedstawicieli przewoźnika. Gdy zamiast więc otwarcia bramki pojawiła się informacja o kolejnym przełożeniu startu, pasażerowie powiedzieli dość.
W tym momencie przysłowiowa miarka się przebrała. Irytacja zamieniła się we wściekłość. Podróżni, będąc źli na przewoźnika, zdecydowali się, iż nie ruszą się z lotniska, do momentu aż nie polecą.

 

Okupacja

W efekcie 150 ze 170 pasażerów pozostało na lotnisku. „Poprosiliśmy ich: idźcie do domu albo idźcie do hotelu. Ludzie są bardzo źli, atmosfera jest ponura” – powiedział w poniedziałek poranek rzecznik lotniska, dodając, iż apele te nie przynoszą rezultatów. W pewnym momencie, jak wspomnieliśmy wyżej, sytuacja zaogniła się na tyle, iż pasażerowie zagrozili nawet blokadą sali odlotów. Jeśli tak by się stało, najpewniej do akcji musiałaby wejść żandarmeria. Na szczęście najgorszy scenariusz się nie sprawdził.
Około południa sytuację udało się względnie załagodzić. Podróżni zrozumieli, iż wszystko to nie jest winą lotniska, a organizatora wyjazdu. Ten zaś również wrócił się z odezwą do ludzi, zapewniając, iż ci nie zostaną pokrzywdzeni. W efekcie część pasażerów przeniosła się do hoteli, a część wróciła do domów.

 

Źródło:  Nu.nl
Źródło:  Polstatnews.pl