Nowe wytyczne w sprawie pracowników migrujących

Szykują się potężne zmiany w życiu pracowników migrujących. W ciągu najbliższych dni ma pojawić się raport z zaleceniami dla rządu, w sprawie życia i pracy między innymi tysięcy naszych rodaków. Czy mamy powody do niepokoju, czy do radości?

Rzeźnie, centra dystrybucji, szklarnie

Od pewnego czasu holenderskim epidemiologom udaje się skutecznie walczyć z COVID-19. Widać to zresztą doskonale po stopniowej liberalizacji obostrzeń koronowych. Jest tylko jeden problem. Wirus nie rozprzestrzenia się już w społeczeństwie, trudno go złapać „od tak” na ulicy. Patogen uderza jednak punktowo. Dotyczy to najczęściej zakładów pracy. Rzeźnie, centra dystrybucji, firmy zajmujące się sprzedażą czy przetwórstwem warzyw i owoców, szklarnie to jego ulubione cele. Wszędzie tam koronawirus tworzy nowe ogniska, które dziesiątkują zatrudnionych.

 

Pracownicy migrujący pod lupą

Epidemiolodzy przyglądając się sytuacji w zakładach pracy, gdzie pojawiły się ogniska wirusa, zaobserwowali bardzo ciekawą zależność. W większości tych miejsc pracują Polacy, Rumuni czy inni pracownicy migrujący. To musiało coś znaczyć. Dalsze testy i badania bardzo szybko uzmysłowiły ekspertom problem, o którym nasi rodacy mówili już od dawna. W firmach kierownictwo zakładów stara się (przeważnie), zrobić wszystko, by uchronić swój personel przed zakażeniem. Przestoje, związane z kwarantanną zakładu oznaczają bowiem bardzo często straty dla firmy. W wielu przedsiębiorstwach pracownicy zachowują więc bezpieczną odległość, używają środków dezynfekujących. Ba, nawet czasem pracodawca zapewnia maseczki i rękawiczki. Mimo to jednak chorych przybywa. Czemu? Wszystko między innymi przez warunki mieszkaniowe i te związane z transportem do pracy. Nasi rodacy ostrzegali już od jakiegoś czasu Holendrów. Ci jednak zwrócili na to uwagę stosunkowo niedawno.

 

Projekt opinii

By zbadać sprawę miesiąc temu Ministerstwo Spraw Społecznych i Zatrudnienia stworzyło zespół ekspertów, który miał się przyjrzeć życiu pracowników migrujących. Grupa ta na skutek ostatnich wydarzeń znacznie zintensyfikowała pracę w tym zakresie. Wszystko po to, by zmniejszyć ryzyko zakażeń i pozbyć się ognisk epidemii z Niderlandów.

 

Zalecenia dla władz

W efekcie działania ekspertów przyniosły trzy podstawowe punkty związane z bezpieczeństwem epidemiologicznym pracowników migrujących.

Własne pokoje

Każdy pracownik migrujący pracujący w firmach o podwyższonym ryzyku zakażenia, takich jak np. rzeźnie, czy zakłady przetwórstwa, powinien mieszkać i spać sam. Eksperci uważają, iż właśnie ścisk w pokojach i duża rotacja ludzi "na domkach" może powodować to, iż COVID-19 tak łatwo rozprzestrzenia się w tej grupie zawodowej. Agencje pracy powinny więc zapewnić każdemu pracownikowi własny pokój. Wyjątek stanowią pary, które chcą mieszkać razem.

Transport

Analitycy wskazują również, iż powinno się przywiązać jeszcze większą wagę do przewozu pracowników. Same mandaty nie wystarczą. Trzeba zrobić wszystko, by agencje pośrednictwa zrozumiały, iż dobro zatrudnionych to również ich dobro. Busiki należy więc zastąpić autobusami, tak by pomiędzy ludźmi faktycznie było minimum 1,5 metra odstępu.

Ponadto nie można kazać ludziom jeździć w 9 małym busem, a podczas kontroli policji wskazywać, iż wszyscy oni są jak rodzina, ponieważ mieszkają na jednym domku, stanowią więc wspólne gospodarstwo domowe. Takie obchodzenie przepisów jest wręcz nieetyczne.

Eksmisje

Kolejna kwestia to sprawa związana z eksmisjami. Pracownicy tymczasowi, którzy zakażą się koronawirusem, powinni zostać na domku lub być przeniesieni do specjalnego budynku odosobnienia. Holendrzy zauważyli bowiem, iż dochodziło do przypadków, w których zanim chory migrant otrzymał pozytywny wynik testów na obecność COVID-19, był zwalniany (np. z racji umowy typu A) i tracił dach nad głową. Twórcy raportu zaznaczają jednak, iż na chwilę obecną nie ma przepisów prawnych, by walczyć z takim niemoralnym zachowaniem agencji i obecnie możliwe jest tylko piętnowanie tego w mediach.

 

Problematyczny szkic

Pomimo, iż opisane tu punkty to obecnie tylko pewien element szkicu całego raportu, który powinien ukazać się najpóźniej w przyszłym tygodniu, to i tak może on spowodować małe trzęsienie ziemi wśród agencji pracy. Jednoosobowe pokoje i przemodelowanie systemu transportu wiązać się będą nie tylko z ogromnymi kosztami dla pośredników. W wielu przypadkach, z racji na braki lokalowe własne 4 kąty choćby z samym łóżkiem, będą po prostu nieosiągalne.

W końcu należy również pamiętać, iż rząd wcale nie musi ustosunkować się do tego raportu. Nie musi też wprowadzić jego zaleceń w życie. Widząc, iż mogłyby on uderzyć w gospodarkę, trafi on do „ustawodawczej zamrażalki”, gdzie będzie leżeć, aż komisje znajdą na niego czas w bardziej dogodnym terminie.