Auto-pochodnia i panika na stacji benzynowej

Na autostradzie A1, w pobliżu Holten, pewna kobieta miała dość poważny problem ze swoim samochodem. Cała sytuacja zaczęła się na parkingu Struik. Szybko jednak „drobne” problemy kierującej sprawiły, iż obsługa pobliskiej stacji benzynowej zbladła jak ściana.

O włos od tragedii

Na parkingu Struik, przylegającym bezpośrednio do terenu stacji benzynowej, pewna kierująca miała dość poważne problemy z pojazdem. Najprawdopodobniej doszło w nim do zwarcia instalacji i niektóre systemy pojazdu przestały działać. Z tego też względu kobieta stwierdziła, iż przejedzie kilkanaście metrów z parkingu na teren stacji benzynowej. Tam zatrzyma się pod dystrybutorem lub wejściem i poprosi o pomoc. Być może obsługa zna się na mechanice lepiej niż ona. Jak pomyślała, tak zrobiła.

 

Zwykły dzień

Wczorajszy dzień zaczął się podobnie jak wiele innych dla pracowników stacji benzynowej. Ludzie podjeżdżali, tankowali paliwo, czy dokonywali drobnych zakupów w sklepie, śpiesząc się do pracy. W pewnym momencie obsługa zobaczyła jednak coś niepokojącego. Na pobliskim parkingu jeden z samochodów zaczął się dymić. Nie były to spaliny. Coraz gęstsze kłęby wydobywały się z przodu pojazdu, z okolic maski. To było niepokojące. Gdy jednak kilka sekund później okazało się, iż pojazd ten zmierza wprost na stację, pomiędzy dystrybutory, niektórzy pracownicy aż zbledli ze strachu. Pożar na stacji benzynowej to jedna z najgroźniejszych rzeczy, jaka może się tam stać. Wystarczy bowiem, by ogień dotarł do oparów paliwa, aby doszło do potężnego wybuchu.

 

Obsługa pierwszej klasy

Widząc co się dzieje, obsługa natychmiast wcisnęła przycisk alarmowy, wyłączając wszystkie pompy i dystrybutory. Następnie, chwytając znajdujące się na stacji gaśnice, pobiegli na spotkanie auta-pochodni. Kobieta, widząc że obsługa wychodzi jej naprzeciw zatrzymała pojazd. Dzięki temu auto stanęło kilka metrów przed dystrybutorami. Jak się okazało, to być może uratowało stację przed uszkodzeniem. Pomimo bowiem wysiłków personelu gaśnice proszkowe nie były w stanie powstrzymać ognia. Pożar zdusili dopiero przybyli na miejsce strażacy. Maszyna spłonęła w połowie. Tyl jest nienaruszony. Przód jednak przegrał z ogniem.

 

Dużo szczęścia

Kierownik stacji jest dumny ze swoich pracowników, za odwagę i szybkość reakcji. Rzecznik straży pożarnej w Twente również chwali obsługę za wzorowe działania. Niemniej jednak znacznie umniejsza ich zasługi. Wskazuje bowiem, iż pomimo dużego zadymienia pożar nie był zbyt duży i wątpliwe jest, by mógł rozprzestrzenić się na dystrybutor. Nawet jakby tak się stało, to również ryzyko wybuchu było praktycznie zerowe. Wszystko dlatego, iż kobieta jak się później okazało, była na podjeździe pod pompę oleju napędowego. Ten zaś pali się nie tylko gorzej od benzyny, ale nie ma też wybuchowych oparów.