Nocny deszcz pieniędzy w Den Bosch

W nocy z soboty na niedzielę w Den Bosch miał miejsce deszcz pieniędzy. Na skutek pożaru mieszkania na drugim piętrze przy Klokkenlaan oprócz spadających iskier z budynku wylatywały również banknoty. Funkcjonariusze policji i straży pożarnej mówią, iż na ulicę spadły setki tysięcy euro. Widzący to ze swoich okien sąsiedzi zadają sobie pytanie, co tam się tak właściwie stało.

Deszcz pieniędzy to efekt bardzo tajemniczego incydentu. Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Na chwilę obecną więcej jest pytań niż odpowiedzi.

Pogotowie

Do zdarzenia doszło około drugiej w nocy. Wtedy to na Klokkenlaan, w Den Bosch przybyło pogotowie, które udzielało pomocy rannej kobiecie. Ofiara z niewiadomych przyczyn znalazła się na ziemi przed domem. Była ranna. Wiele wskazywało na to, że mogła ona wypaść z balkonu. Oprócz tego na miejscu znalazła się również policja, która według świadków zdarzenia zatrzymała jedną osobę. Śledczy nie potwierdzają jednak tych informacji. Wiadomo natomiast i tego funkcjonariusze nie mogą ukryć, że zbierali rozrzucone na ulicy pieniądze.

Chwilę po przybyciu na miejsce pogotowia słychać było wycie sygnałów straży pożarnej. Wszystko dlatego, iż z mieszkania w bloku na drugim piętrze zaczął wydobywać się dym. Gdy strażacy walczyli z ogniem, na miejsce incydentu przybywały kolejne radiowozy. Okoliczni mieszkańcy naliczyli się około dziesięciu samochodów policyjnych.

Zbieranie kasy

Kilkudziesięciu funkcjonariuszy starało się uporać z deszczem pieniędzy, który najprawdopodobniej rozpoczął cały incydent. Banknoty były wszędzie. Nominały po 10 euro leżały na chodniki, drodze, okolicznych krzakach, drzewach i samochodach. Było ich tyle, że mundurowi mieli pełne torby banknotów. Fundusze te zostaną zarekwirowane i będą pełnić funkcję najprawdopodobniej dowodów rzeczowych w rozpoczynającym się śledztwie.

Domowa awantura?

Według lokalnych mieszkańców, swoisty deszcz pieniędzy, podpalenie i ranna kobieta to ciąg dalszy wydarzeń jakie miały miejsce na Klokkenlaan wcześniej tego samego wieczora. Jak bowiem wspominają świadkowie, policja kilka godzin przed pożarem interweniowała na miejscu zdarzenia. Tutaj jednak relacje okolicznych mieszkańców nie są spójne. Niektórzy wskazują na to samo mieszkanie, inni na okoliczny lokal. Nie wiadomo więc, czy obie sytuacje są ze sobą powiązane. Policja ze względu na prowadzone dochodzenie nie chce zaś, jak pisaliśmy wcześniej, zdradzać żadnych szczegółów. Nie wiadomo więc nawet, czy spadające banknoty były prawdziwe.

 

Chcesz poznać najnowsze wiadomości z Holandii? Odwiedź naszą stronę główną, tam też znajdziesz odnośnik do GP24, czekamy tam na wiadomości i newsy od Was.