Żarty z policji zakończone więzieniem

Polakowi uda się uniknąć kary?

Jak w domu wisielca nie powinno mówić się o sznurze, tak wygłupy z koronawirusa w kraju ogarniętym epidemią również nie należą do zbyt rozsądnych. Szczególnie jeśli dodatkowo są to żarty z policji. Bardzo szybko i boleśnie przekonał się o tym 23-letni Holender w Hadze.

Żarty z policji

Mężczyzna w nocy z 17 na 18 marca miał wyraźnie dobry humor. Ten jednak stan postanowili mu "brutalnie przerwać" policjanci. Dwuosobowy patrol zatrzymał mężczyznę, gdyż ten wydawał się być odrobinę zbyt mocno pod wpływem alkoholu. W efekcie 23-letniego Asaad C., z Noordwijkerhout miało czekać badanie alkomatem. Zatrzymanemu ewidentnie to się nie podobało i postanowił sobie postroić żarty z policji.

 

O kilka słów za dużo

Funkcjonariusze, między innymi z powodu epidemii COVID-19, dokonali zatrzymania w gumowych rękawiczkach. To najprawdopodobniej spowodowało, iż w głowie podpitego pojawił się chytry plan. Mężczyzna podczas kontroli zaczął opowiadać funkcjonariuszom, że przebywał na kwarantannie w domu. Mówił, że to fajna sprawa tak posiedzieć i poobijać się, ale to się nudzi. Powiedział, że wie, iż powinien być w środku, ale już nie umiał wytrzymać. Napił się i wyszedł na zewnątrz. Potem wspomniał policjantom, że był testowany na obecność koronawirusa. Gdy zaś mundurowi podeszli bliżej, by 23-latek dmuchnął w alkomat, przyszedł czas na kulminacyjny moment tego „jakże śmiesznego” gagu. C. zakaszlał w twarz obu mundurowych i dodał „Mam koronę, teraz też ją masz”. Mundurowi nie przestraszyli się jednak i nie uciekli. Żarty z policji skończyły się w sądzie.

 

Proces

Proces 23-letniego Asaad C. odbył się w piątek w trybie uproszczonym. Prokurator chciał dla zatrzymanego 5 tygodni więzienia, z czego dwa miały być w zawieszeniu. Sędzia jednak nie przychylił się do prośby oskarżyciela. Wymiar sprawiedliwości wskazał bowiem na to, co powiedzieli policjanci. Żarty z policji nie są bowiem śmieszne dla mundurowych. Oficerowie powiedzieli, że czuli się brudni, kropelki śliny wylądowały na ich twarzy. Pojawiło się więc pytanie, niepewność, czy mogli się zarazić, czy muszą powiedzieć rodzinie, czy mają poddać się kwarantannie. Przechodzili więc ogromny stres. Podczas procesu oskarżony nie był aż tak rozmowny, jak podczas zatrzymania. Przekazał wysokiemu sądowy tylko, iż nie był badany i nie wie, czy ma wirusa, a historię całą wymyślił dla zgrywy.

 

Wyrok

Wymiarowi sprawiedliwości nie spodobało się takie poczucie humoru. Wyrok, jaki usłyszał oskarżony, zdziwił nawet samego prokuratora. Dziesięć tygodni więzienia (2 w zawieszeniu), roczny zakaz prowadzenia pojazdów i w sumie 700 euro odszkodowania dla funkcjonariuszy. Dla sędziego nie były to bowiem żarty z policji, a groźby dotyczące ich pracy, mogące skończyć się tym, iż oficerowie przez dwa tygodnie mogliby nie wykonywać zawodu.

 

Chcesz poznać najnowsze wiadomości z Holandii? Wejdź na naszą stronę główną. Tam też znajdziesz link do GP24, gdzie możesz wysłać nam ważnego Twoim zdaniem newsa.