Nocne zamieszki na ulicach Hagi

Policjanci pacyfikujący protest na Malieveld uniewinnieni

W nocy ze środy na czwartek policja musiała ściągnąć do Hagi wzmocnione jednostki prewencji. Wszystko, dlatego iż około 150 grupa młodzieży wywołała zamieszki na tamtejszych ulicach. Młodzi ludzie dopuszczali się aktów wandalizmu. Aresztowano cztery osoby.

Zamieszki zaczęły się w środę około godziny 20. Wtedy to młodzi ludzie rozpoczęli serię aktów wandalizmu. Jak wskazują świadkowie i wezwani na miejsce policjanci, młodzież wzniecała pożary, odkręcała hydranty, używała zabronionych materiałów pirotechnicznych, a także rzucała kamieniami i jajkami. W efekcie uszkodzonych zostało kilka pojazdów, jeden zaś został całkowicie zniszczony.

 

Odseparować zamieszki

Początkowo przybyłe na miejsce jednostki policji nie posiadały wystarczającej siły, by przeciwstawić się chuliganom. Patrole zamknęły więc jedynie drogi dojazdowe, by nie dopuścić między innymi do eskalacji przemocy. Funkcjonariusze obawiali się, iż do grupy mogą docierać inni wandale lub na miejscu nagle pojawi się lokalna bandyterka czy grupa kibiców widząca dobrą okazję do bijatyki. Ponadto istniało ryzyko tragedii. Gdyby napastnicy zaatakowali przypadkowego kierowcę jadącego ulicą, ten w ataku paniki mógłby dodać gazu i potrącić, nawet śmiertelnie, któregoś z napastników. W takiej sytuacji człowiek ten nie tylko naraziłby się na sankcje karne, ale też na lincz w wykonaniu reszty agresywnej grupy.

 

Prewencja

Jednostki prewencji przybyły na miejsce dopiero około godziny 22:30. Wtedy to grupa młodych ludzi przeszła przez Schilderswijk. Znacząc swoją drogę aktami wandalizmu i licznymi podpaleniami.

Do starć z policją doszło w momencie, gdy funkcjonariusze chcieli eskortować strażaków powstrzymujących ogień wzniecony przez chuliganów, zanim ten rozprzestrzeni się na tyle, by dokonać większych strat. Zadanie to okazało się jednak wyjątkowo trudne. Funkcjonariusze znaleźli się bowiem na celowniku przestępców. Młodzież, która zakryła twarze, rozpoczęła obrzucać  policjantów i strażaków kamieniami oraz butelkami. Pod nogami oficerów zaczęły zaś wybuchać petardy.

W zaistniałej sytuacji policjanci odpowiedzieli chuliganom. W ruch poszły pałki i tarcze. Przewaga wyposażenia i sprzętu pozwoliła opanować tłum. Cztery najbardziej agresywne osoby aresztowano. Straty wśród policji to kilku mundurowych, którym dzwoniło w uszach po zbyt bliskiej eksplozji petard i trzy uszkodzone radiowozy.

Zamieszki zostały opanowane około 3 w nocy.