Niemcy zaostrzają kontrolę na granicy z Polską

Stałe kontrole na granicy polsko-niemieckiej

Od kilku dni mówiło się o tym nieoficjalnie. Wczoraj jednak plotki stały się faktem. W środę po godzinie 13, szefowa niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych, oficjalnie poinformowała, iż jej kraj zaostrzy kontrole na granicy z Polską i Czechami. Co to oznacza dla naszych rodaków jadących na zachód do pracy w Niemczech, czy dalej w Holandii?

Przyczyny

Plotki o tych kontrolach pojawiły się już jakiś czas temu. Działanie Berlina to efekt zwiększenia ruchu uchodźców na tak zwanym szlaku Bałkańskim, który biegnie przez Węgry, Słowację i Polskę do Niemiec. Drugim powodem jest afera wizowa, czyli podejrzeniami, iż w Afryce można było na lewo kupić polskie wizy i z opcji tej miały skorzystać dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy osób. Rząd Prawa i Sprawiedliwości oczywiście wszystkiemu zaprzecza i mówi, że wymyśliła to opozycja, niemniej jednak w resorcie "poleciały głowy", a świat obiegła decyzja o wizach wydawanych bez żadnego nadzoru.

 

Spokojnie

Jak to jednak z plotkami bywa, te są często przesadzone. Na polsko-niemiecką granicę, po decyzji niemieckiego MSZ, nie wrócą kontrole znane choćby z lat dziewięćdziesiątych. Nasza zachodnia granica nie będzie wyglądać tak jak ta na wschodzie. Jak wskazuje rząd w Berlinie, policja, służba celna i graniczna już wczoraj rozpoczęły kontrolę na najważniejszych szlakach, którymi mogą podróżować przemytnicy lub nielegalni migranci szukający azylu na zachodzie.
Nie oznacza to, iż wcześniej takich kontroli nie było. Teraz po prostu mają być częstsze i dokładniejsze i odbywać się na terenie landów graniczących z Polską i Czechami. Kontrole te będą jednak lotne, a nie stacjonarne. Auta będą wychwytywane wyrywkowo.

Jak to rozumieć?

Tak jak wcześniej przekraczając granicę Niemiec, możemy spodziewać się w odległości nawet i 30 kilometrów od granicy kontroli straży granicznej czy służb celnych. Funkcjonariusze po prostu zatrzymają nas i poproszą o okazanie dokumentów. Jeśli zaś uznają to za konieczne, będą mogli sprawdzić nasz pojazd pod kątem przewożonych bagaży.

 

Utrudnienia

Jak wskazują niemieccy urzędnicy, czynności te mają być w minimalnym stopniu odczuwalne dla zwykłych podróżnych, pracowników transgranicznych lub handlu międzynarodowego. Wszystko więc może trwać nawet niecałą minutę. Ot, okazanie dokumentów, potwierdzenie tożsamości i życzenie szerokiej drogi przez pogranicznika.
Jest jednak pewien haczyk. Powinni o nim pamiętać wszyscy ci, którzy robią zbyt duże zapasy, jadąc do pracy w Holandii czy Niemczech. Pamiętajmy o maksymalnych dopuszczalnych limitach dotyczących przewożonego alkoholu lub papierosów. Służby mogą nas bowiem sprawdzić. Jeśli okaże się, iż oprócz „fajek” dla siebie wieziemy „sztangi” dla całego domu celnicy mimo, iż szukają nielegalnych migrantów, to nie zawahają się i nas ukarać. Tak samo będzie zresztą z alkoholem.

Mówiąc krótko, postępując zgodnie z prawem nie mamy się czego obawiać.

 

Źródło:  Wydarzenia.interia.pl