Niektórzy zrobią wszystko by zostać w Holandii

Kod czarny- więzienia wypuszczają osadzonych przed końcem wyroku

Jak doniosły, pod koniec tego tygodnia, holenderskie służby emigracyjne, 24 lipca miała miejsce jednak z najzuchwalszych ucieczek z ośrodka dla deportowanych w historii tych służb.

Duży ruch

Całe zdarzenie rozgrywało się na terenie placówki-aresztu znajdującego się obok lotniska Rotterdam-Haga. To właśnie tam trafiają nielegalni emigranci czy przestępcy niemile widziani w Niderlandach. Z tego punktu są później transportowani do kraju swojego pochodzenia. Ludzie ci z racji tego, iż złamali prawo, oraz nie posiadając często w Niderlandach stałego adresu zameldowania, przebywają w areszcie.

W placówce panuje bardzo duży ruch. Wielu aresztantów wylatuje do krajów pochodzenia, a ich miejsce zajmują inni, którym odrzucono wniosek azylowy. To w połączeniu z dużą ilością przybyszów z krajów afrykańskich lub zwykłych bezdomnych powoduje, iż osadzeni mogą być narażeni na wiele chorób, których próżno by szukać w normalnym więzieniu. Jedną z nich jest gruźlica. Dlatego też co tydzień do aresztu przyjeżdża specjalna ciężarówka, której paka przerobiona jest na gabinet lekarski. To w niej medycy badają nowoprzybyłych osadzonych pod kątem ewentualnych chorób zakaźnych czy np. pasożytów.

 

Jak w filmie

Pojazd ten jest stałym gościem placówki, więc wielu strażników przyzwyczaiło się do jego obecności. Tę sytuację postanowił wykorzystać jeden z osadzonych w areszcie mężczyzn, by uciec z zakładu i pozostać w Niderlandach. Plan tego człowieka wydawał się banalnie wręcz prosty, ale jak się później okazało wyjątkowo skuteczny. Osadzony wczołgał się pod ciężarówkę. Tam następnie zakotwiczył się między zabudową tak, że nie było go widać i spokojnie, nieniepokojony przez nikogo opuścił mury aresztu. Od tego czasu słuch po nim zaginął.

Mężczyzna uciekł z aresztu podczepiony pod ciężarówką medyczną. 

Służby penitencjarne zorientowały się o całej ucieczce dopiero po kilku godzinach, podczas liczenia osadzonych. Okazało się, iż aresztanta nie ma w jego celi. Rozpoczęły się więc poszukiwania. Zanim jednak funkcjonariusze sprawdzili wszystkie 320 pomieszczeń w 10 oddziałach kompleksu, minęło sporo czasu. Dopiero monitoring z kamer pozwolił określić ostatnie miejsce pobytu osadzonego. Wtedy też stało się jasne, iż człowiek ten uciekł pod paką samochodu medyków.

Niech żyje wolność

Mężczyzna przebywa więc na wolności od 24 lipca. Do wszystkich służb w Holandii zostały jednak wysłane jego zdjęcia, rysopisy i dane. Funkcjonariusze liczą, iż prędzej czy później wpadnie on w ręce organów wymiaru sprawiedliwości.

Ucieczka ta sprawiła, iż w przylotniskowej placówce pojawiły się kontrole mające sprawdzić procedury i zaangażowanie w swoją pracę tamtejszego personelu. Nie jest to bowiem pierwszy poważny incydent w tym areszcie. Dochodziło tam już bowiem do pobić strażników, wyzywania ich, a nawet małego buntu, po którym 60 osadzonych mężczyzn skazano na dwa tygodnie bez telewizji, za to iż nie chcieli wykonywać poleceń strażników.