Niebezpieczne chemikalia na środku dzielnicy mieszkalnej

Jak poinformowała w sobotę holenderska policja, wokół Randweg w Arnhem nieznani sprawcy rozrzucili ponad 40 beczek. Ich zawartość stanowiły trujące chemikalia. Środki te wyrzucone w dzielnicy mieszkalnej to najprawdopodobniej pozostałości po produkcji syntetycznych narkotyków.

Funkcjonariusze policji z Arnhem odnaleźli podejrzane beczki i kanistry po otrzymaniu doniesień od lokalnych mieszkańców. Wielu świadków dzwoniło na komendę, informując iż jadąc samochodem lub rowerem widziało podejrzane pojemniki z nieznaną substancją w przydrożnych rowach.

 

Na miejsce zdarzenia, oprócz patrolu policji, wysłano również techników kryminalistki i jednostki ratownictwa chemicznego. Funkcjonariusze nie mogli bowiem mieć pewności nie tylko co do substancji znajdującej się w pojemnikach, ale i tego, czy są one szczelne. Ludzie, którzy wyrzucają takie rzeczy, nie przejmują się bowiem, czy opary z uszkodzonych pojemników nie otrują przechodniów lub, czy wyciekające chemikalia nie przedostaną się do lokalnych cieków wodnych oraz wód gruntowych.

 

Zorganizowana akcja

Po kilku godzinnej akcji służb, niebezpieczne znalezisko zabezpieczono i przekazano do utylizacji. Zanim jednak ona nastąpi, śledczy chcą pobrać z pojemników materiał dowodowy. Rozpoczęło się bowiem prowadzone na szeroką skalę dochodzenie. Jego celem jest nie tylko namierzenie śmieciarzy, ale również nielegalnego laboratorium narkotykowego, z którego pochodzą te substancje. O tym, iż takowe istnieje w okolicy, wspomina między słowami rzecznik policji: „W regionie ostatnio często się zdarza, że odpady narkotykowe są wyrzucane na obszary mieszkalne. (…) Niedawno pojawiły się dwa raporty z Arnhem i pobliskiego Elst”. Ze słów tych można również łatwo wywnioskować, iż nie jest to jakaś mała produkcja, a działania na dużą skalę, co widać choćby po częstotliwości „utylizacji” odpadów.

 

Przemysł narkotykowy

Służby w Holandii od dłuższego czasu prowadzą nierówną walkę nie tylko z producentami narkotyków, ale i śmieciarzami. Są to często osobne gangi wyspecjalizowane w wyrzucaniu tego typu odpadów. Proceder ten na największą skalę odbywa się w Brabancji Północnej i Limburgii. Władze tych regionów muszą borykać się nie tylko z ogromnym zagrożeniem, jakie chemikalia stwarzają dla mieszkańców, ale i kosztami utylizacji. Te bowiem, z racji na wysoką szkodliwość wyrzucanych środków, potrafią w ciągu roku sięgać setek tysięcy euro.