Nie śpi, bo słyszy mewy
Niektórzy marzą o tym, by co rano budził ich śpiew ptaków. Gdy jednak takie marzenia zaczynają się spełniać, okazuje się, iż przeradzają się one w koszmar. Pewien mieszkaniec Ijmuiden ma już dość porannych wrzasków mew, które nie pozwalają mu spać, budząc go każdego ranka. Holender był tak zdesperowany, iż by się w końcu wyspać, pozwał miasto do sądu.
Ijmuiden to miasto położone w Północnej Holandii w gminie Velsen. Z racji na bliskość morza i basenów portowych jednymi z najpopularniejszych latających tam stworzeń są mewy. Ptaki te nie potrafią śpiewać, wydają za to dość głośne, nieprzyjemne dla człowieka dźwięki, zwłaszcza gdy są głodne. Większość mieszkańców Ijmuiden jest przyzwyczajona do wrzasków tych morskich ptaków i nie zwraca na nie uwagi. Mało kto jest jednak tak zdesperowany, jak jeden z mieszkańców Reggestraat.
Droga sądowa
Holender od dłuższego czasu zasypywał gminę pismami z prośbą o rozwiązanie problemu, którym były mewy. Ptaki te zbierały się praktycznie codziennie około 4 rano pod jego oknem i zaczynały wrzeszczeć. Samorządowcy jednak ignorowali te wezwania, niejako nie widząc w tym nic dziwnego. W efekcie niewyspany i poirytowany mieszkaniec zdecydował się zgłosić sprawę do sądu. Licząc, iż wymiar sprawiedliwości, w trybie postępowania cywilnego, nakaże władzom miasta rozpatrzenie jego skargi i rozwiązanie krzyczącego pod oknem problemu.
Sąsiad
Jak to się jednak stało, iż ptaki tak masowo gromadzą się w jednym miejscu i nie dają mieszkańcowi Reggestraat spać. Jak to się dzieje, iż na mewy uskarża się tylko jeden człowiek, a nie, np. jego sąsiad. Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta. Ów sąsiad jest bowiem miłośnikiem „morskich gołębi” i regularnie dokarmia mewy. Działania te spowodowały, iż ptaki zlatywały się pod dom z całej okolicy, czekając na jedzenie wyrzucane przez sąsiada. Jeśli człowiek ten zapomni tego zrobić lub rzuci zbyt mało jedzenia, ptaki domagają się dokładki. Zaczynają więc skrzeczeć.
Holender już wielokrotnie prosił sąsiada, by zaprzestał karmienia. Ten jednak, podobnie jak miasto, był głuchy na prośby sąsiada.
Krok wyprzedzający
Czemu więc Holender rozpoczął sprawę przeciw miastu, a nie sąsiadowi? Pierwszym powodem była irytacja, iż gmina z tym nic nie zrobiła. Drugi to ten, iż sąd mógłby wskazać, że sprawą tą powinna zająć się gmina i całe postępowanie byłoby umorzone. Jest to więc niejako krok wyprzedzający. Sprawa ma być rozpatrzona w najbliższym czasie. Być może sąd przychyli się do prośby Holendra i wyda zakaz karmienia ptaków, przez co mężczyzna w końcu się wyśpi.