Polak sąsiadem z piekła rodem

Polak z piekła rodem

Dobry sąsiad to skarb. Niektórzy z nas w Polsce lub w Holandii trafiają na takich ideałów. Niestety w świecie musi panować równowaga. Ktoś ma anioła za sąsiada, ktoś inny ma osobnika z piekła rodem. Tym drugim był właśnie nasz rodak, 55-letni Andrzej K. mieszkający w Malden, w Holandii.

Nasz rodak na początku tego roku miał zmienić życie mieszkańców Malden w prawdziwy horror. W końcu jednak człowiek ten stanął przed sądem. Prokuratura mówi o wyraźnym, negatywnym wpływie na całą lokalną społeczność. Przeciw 55-latkowi wpłynęło w sumie 10 spraw do sądu, w których mowa jest o 11 zarzutach. Te opierają się głównie na groźbach karalnych, obelgach czy przemocy i obscenicznym zachowaniu.

 

Szczerość i prześladowanie

Jak wspomina jedna z sąsiadek K., pewnego lutowego dnia zadzwonił do niej dzwonek do drzwi. Gdy je otwarła, stanął przed nią chudy, łysy człowiek, owinięty szalikiem. Dziwny gość, bełkocząc po angielsku, zapytał się gospodyni, czy chce uprawiać z nim seks. Kobieta niewiele myśląc, trzasnęła drzwiami. Rozgniewany odrzuceniem Polak zdecydował się wtedy zmienić życie wybranki w koszmar.

Mężczyzna przez wiele dni śledził członków jej rodziny. Nazywał kobietę na ulicy dziwką, groził, że ją zgwałci i zabije jej dziecko. Wydzwaniał do niej co dwie godziny, bił rękami w szyby jej mieszkania. Czasem siadał na ławce przed jej domem i wykonywał obsceniczne gesty. Wszystko trwało wiele dni, aż Polak w końcu spotkał się z partnerem kobiety.

 

Maska

Polak zasadził się na partnera kobiety. Ukrył się wieczorem i wyskoczył na mężczyznę wracającego z pracy w zakrwawionej masce niczym filmowy psychopata. Gdy po kolejnych paru dniach nękania Polak znów zadzwonił dzwonkiem do ich domu, poirytowany gospodarz wyskoczył pełen gniewu. Polak został pchnięty i wylądował w krzakach przy ganku.
55-latek powiedział przed sądem, iż nie rozumie całej tej sytuacji. Nie rozumie gniewu swojego sąsiada. Przecież to wszystko były żarty. Nie potrafi też wyjaśnić, czemu mężczyzna mówi, iż nie zna podejrzanego, przecież kilka lat temu pracowali razem dla jednej z agencji pracy.

Zakaz

To jednak niejedyne incydenty. 55-latek miał być wyraźnie agresywny i bić w szyby supermarketu Albert Heijn w Malden. Czemu? Ze złości po tym jak z racji innych „wybryków” otrzymał dokument z zakazem zakupów w supermarkecie.

 

Komunikacja publiczna

Czego jeszcze dokonał nasz rodak? Groził kierowcy autobusu, gdy ten poprosił go o założenie maseczki w pojeździe. Gdy zaś mowa o komunikacji publicznej, Andrzej K. przedstawił niemoralną propozycję czekającej na autobus kobiecie. Ta wszczęła alarm. W efekcie za tę propozycję został zatrzymany przez funkcjonariuszy BOA, którym napluł w twarz.

 

Całokształt

Do dokonań Polaka można dodać jeszcze kradzież kartonu mleka, obrazę policji, czy opuszczenie spodni do kostek w centrum handlowym w Malden z hasłem, iż mogą mu lizać cztery litery. Prokurator długo wyliczał listę ekscesów K.
Jak wskazuje obrona cała ta sytuacja to nie tylko wina Polaka. 55-latek miał mieć bowiem zaburzenia psychiczne. W ojczyźnie brał stosowne leki, w Niderlandach lekarz jednak mu ich nie przepisał. Co doprowadziło do pogorszenia sytuacji.
Prokuratura wskazuje jednak, iż K. odmówił pomocy, którą mu proponowano. Generalnie Polak w ciągu dekady pobytu w Holandii zgromadził potężną, ponad 20-stronicową kartotekę w rejestrze karnym. Skazywano go już na grzywny, prace społeczne i krótkie wyroki więzienia.
Wszystko to doprowadziło do tego, iż prokurator chce go osadzić w ośrodku dla notorycznych przestępców, gdzie ma poddać się między innymi leczeniu uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Jeśli Polak nie będzie chciał tam współpracować, oskarżyciel chce, by karę zamieniono na dwa lata bezwzględnego więzienia. Co ciekawe, pomimo tylu przykrych incydentów prokurator nie zaproponował deportacji 55-latka ze względu na uciążliwości. Polak może więc odetchnąć, nie spotka go najgorsza kara. Co go jednak czeka, czy więzienie, czy ośrodek dowiemy się za dwa tygodnie, gdy sąd wyda wyrok w jego sprawie.